Spaghetti carbonara

Dziwactwo o smaku wszystkiego, ale wielbicielom makaronów i włoskiej kuchni na pewno posmakuje. Plus za łatwość przygotowania, minus za szybkość znikania z talerza.

Ingrediencje (na jedną osobę):
– 100 g makaronu spaghetti (stąd nazwa chyba, nie?!)
– 2 żółtka
– boczek, tudzież inne mięsiwo nadające się do smażenia (3-6 plastrów)
– ser żółty
– sól i pieprz do smaku plus ewentualnie coś zielonego do ozdobienia

Boczek, boczek, boczek. Surowy lub podwędzany, ale nie za mocno, bo w ryj! Niech będzie troszkę tłusty, niech będzie poprzerastany, bo i tak się wytopi. W przypadku braku boczku (lub jak u mnie niewystarczającej jego ilości) można dorzucić inne mięso, np. karkówkę. Co do sera, wyjątkowo sugeruję inny niż delikatna mozzarella: gouda czy nawet parmezan doda daniu fajnego aromatu, który będzie ładnie współgrał z usmażonym boczkiem. Ziółka? Sure, że tak: coby nam bliżej słonecznej Italii było, weźmy listek czy sto bazylii, a jeśli akurat coś innego kwitnie nam na parapecie, np. szczypiorek, to też się nada. Jak zwykle w mojej kuchni metawarunkiem doboru składników jest pre-fe-ren-cja.

Preparacja:
1) Makaron gotujemy al dente zgodnie z zaleceniami producenta. Pamiętajcie, że jeśli wpadniecie na absurdalny pomysł posolenia wody, to zróbcie to dopiero po jej zagotowaniu się, w przeciwnym razie będziecie dłużej czekać, aż się zagotuje.
2) Boczek kroimy w kosteczkę i smażymy na niewielkiej ilości masełka, chyba że jest dość tłusty, to wtedy obejdzie się bez dodatkowej porcji tłuszczu. Dodatkowo żeby “zebrać” cały aromat i smak boczku z patelni, można go podlać niewielką chochelką wody z gotującego się makaronu.
3) Do żółtek dodajemy ser, nieco soli i sporo pieprzu (plus ewentualnie zioła), a następnie całość mieszamy w dużym naczyniu. Dlaczego? Zobaczycie poniżej. Z solą jak zwykle uważajcie, ponieważ jeśli boczek będzie słony i jeszcze tu nawalicie pół kilo, to nie gwarantuję, że dożyjecie do sprzątania po obiedzie.
4) Po ugotowaniu makaronu nie hartujemy go, bo to nie szkło, tylko odcedzamy i wrzucamy na minutę czy dwie na patelnię do boczku (jeśli robiliście myk z wodą z gotowania makaronu, to oczywiście zanim wrzucicie makaron do boczku poczekajcie, aż woda wyparuje z patelni).
5) Następnie z gorącej patelni przerzucamy makaron z boczkiem do naczynia z żółtkami i mieszamy; ser się rozpuści i jajka delikatnie zetną pod wpływem ciepła mięsa i makaronu. Można też żółtka wlać na patelnię i wymieszać, ale to wymaga wprawy, bez której łatwo o dosłowną jajecznicę. I której nie je się z makaronem.

Przed podaniem warto sypnąć jeszcze nieco sera i coś zielonego, ale to już zostawiam sumieniu każdego z osobna. Smacznego!

9 comments to “Spaghetti carbonara”
  1. Mój obiad dziś. W założeniu. Ale jak mi się te jajka zetną na jajecznicę, to powiem że to drugie śniadanie.
    A smażąc boczek, będę musiała uważać, żeby do niego nie napluć, kiedy parsknę śmiechem jak mi się
    przypomni “boczek surowy albo wędzony, ale nie za mocno, bo w ryj!”
    Dzięki !
    (Sprawdź spójnik tudzież)

      • Ze śliną nie jadłeś, o raaany, to jak? Nosem wciagasz czy przez uszy wpychasz ?A może wykładasz sobię gębę papierem spożywczym, żeby nie mieszać carbonary ze śliną ?

        Oh, what a freak! 😛

  2. zamiast żółtek daję słodką śmietankę w proporcji mniej więcej 1 szklanka śmietanki/1 szklanka sera. Podgrzać w/w ale nie gotować. Dorzucić ser, mieszać aż się rozpuści. Zamiast boczusia , szyneczka parmeńska.
    I ślinotok gotowy mniam mniam :). Jeśli zdarzy się,że za dużo ugotuję -jakieś 2 razy w życiu- to ogrzewam dodając mleko…I wykorzystuję małe formy makaronów – bardziej się wg mnie w sosie serowym tytłają…Ech…
    Ja dziś makaron ze szpinakiem spożyłam…

Skomentuj Marcel Q. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *