Słodycz z dziecięcych lat przełamana goryczą dorosłej espresso w zwarciu z pikanterią alkoholu zanurzoną w aksamitności śmietanki tworzą wyśmienity likier, który pokochają nie tylko aspirujący alkoholicy. Jeśli komuś nie posmakuje, to tylko dlatego, że stracił zmysł smaku!
Ingrediencje:
– 1 puszka gotowanego słodzonego mleka skondensowanego (ok. 500 g)
– 1 opakowanie śmietanki kremówki 30% (ok. 250 ml)
– 250 ml wódki
– 40 ml ostudzonej kawy espresso
Mleko skondensowane można kupić albo gotowe (wtedy mamy gotowy kajmak, karmel czy jak kto woli masę krówkową, plus zaoszczędzamy 3 godziny gotowania puchy, a że jesteśmy proekologiczni, to tę wersję polecam), albo do zagotowania, jeśli ktoś płaci za małe rachunki za gaz. Co do kawy, to spotkać można przepisy, w których się ją pomija, jestem jednak przekonany, że z kawą likier jest po prostu lepszy, ponieważ smak nie jest płaski, dwuwymiarowy. Dosłownie nabiera głębi smaków i aromatów. A kremówka? Jaka jest, każdy widzi. Byle nie ubijać!
Preparacja:
1) Jako że niemal wszystkie składniki mają inną konsystencję, to kajmak, śmietankę i kawę delikatnie miksujemy blenderem. Nic nie szkodzi, jeśli troszkę ubije się Wam śmietana (troszkę nie oznacza jednak bezy).
2) Dalej miksując masę, dodajemy powoli wódkę aż do połączenia się składników i powstania przepięknego napoju bogów.
Piękno tego likieru tkwi nie tylko w jego wybornym smaku, ale i w fakcie, że w odróżnieniu od wielu tego typu trunków jest gotowy do spożycia tuż po przygotowaniu. Wystarczy kostka lub garść lodu i można się delektować smakiem dzieciństwa o każdej porze dnia i nocy. O ile ktoś pił wódkę w dzieciństwie. Smacznego!
Se wydrukowałam i mamuni zrobię, bo Ona uwielbia kawkę ze śmietanką, czekoladą, likierem, koniaczkiem czy innymi dodatkami:))
From Marcel with love! ^^
Weź ty się chłopie do roboty, pójdź do pracy żeby pomóc ojcu i matce a nie głupoty wypisuj :/ Bo matka za ciebie oczami świeci, później będzie mówiła na osiedlu, że ci pracę w Lidlu załatwiła a ty nie chciałeś robić tylko głupoty wypisywać wolałeś :/
Basieńko kochana, to, że Twoje dzieci nie pracują i nic Ci nie pomagają, nie oznacza wcale, że wszystkie inne dzieci są równie niewdzięczne i bezużyteczne! :O Więcej wiary w ludzi, a Twój szary świat nabierze kolorów, gwarantuję. Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Będę się modlić za Ciebie żeby ci ojciec wybił głupoty z głowy i żebyś się w końcu wziął do porządnej pracy! A może wtedy i jakąś dziewczynkę w końcu spotkasz.
Doceniam Twoje starania, więc pozwalam Ci się za mnie modlić. Może te czary-mary poskutkują i podwyżkę dostanę? Lub premię nawet? Naprawdę dziękuję, jesteś kochana! Tym bardziej że wiem, iż jak ktoś nie ma własnego życia, to nie chce, by innym się powodziło. Ale nie Ty, Ty chcesz dla mnie dobrze. A co do dziewczynki, to trudno będzie Ci znaleźć odpowiednią, bo mój facet ustawił poprzeczkę wysoko i obaj świetnie gotujemy, ale próbuj, przynajmniej czas sobie wypełnisz i nie będziesz myśleć o głupotach.
A co ma do tego gotowanie? Wydaje Ci się, że jak dziewczynka to tylko do gotowania? Oj Marcelek chyba kpiny nie wyczułeś… ;/ Kiepsko, kiepsko…
Jak to co ma do tego gotowanie? Wszystko! Przecież jako osoba, która chce swatać innych, zapewne jesteś bardzo konserwatywna względem związków i podziałów ról, czyż nie?
Oj Marcel chłopie czy ty naprawdę nie wyczuwasz że jaja sobie z ciebie robią i to tak wyraźnie że śmierdzi na kilometr?… Nie jest dobrze z naszym społeczeństwem, z ludźmi biorącymi sie za pisanie a nie wyczuwającymi dobitnej kpiny… Na szczęście to po prostu amatorski blog. Pozdrawiam i powodzenia.
Rozumiem i dlatego podjąłem tę grę, bo mnie to śmieszy – najwyraźniej nie zrozumiałeś, że żart jest z Barbary, ale nie szkodzi, bo to ja mam się tu dobrze bawić. 🙂
Edgar, masz rację. Nie jest dobrze z naszym społeczeństwem, które zamiast się uśmiechać hejtuje czyjeś amatorskie blogaski. Nie podoba Ci, to nie czytaj. Proste chyba, prawa?! Jeśli czegoś nie lubisz, to tego nie jesz, prawda?! Choć są i tacy, co akurat to, czego Ty nie lubisz, uwielbiają, zatem zakładaj buciki i won stąd!
Przygodę z Marcelem zaczęłam od wściekłej krowy. I nie żałuję 😉
Łoo, miło mi szaleńsko! 😀 Pizzę zrób. Koniecznie! Ja ciągle robię, aż zaczynam po włosku zaciągać, a przecież ukończyłem anglistykę i germanistykę. XD
Prawnik na macierzyńskim? Nie dość, że mama to i prawnik zarazem! Nice! Gratuluję! Piszesz może przypadkiem bloga?
Jak długo może postać w lodówce? Nie dam rady wychlać na raz, a podzielić się nie mogę?
U mnie jest tydzień i nic mu nie jest. Myślę, że w lodówce może trochę postać – w końcu jeśli coś się stanie, to zauważysz. Lub poczujesz. 🙂
Brzmi pysznie!
I jest pyszne – sprawdź sama! I tak, wiem, że to brzmi jak reklama podpasek. ;P