Autor, blog i regulamin

I teach and translate. What’s your superpower?

Angielska Herbata to blog o języku i kulturze kraju Shakespeare’a prowadzony przez anglistę z krwi i kości. Powstał z nieprzyzwoitej miłości do języka angielskiego, gorącej pasji do nauki oraz chęci dzielenia się wiedzą i doświadczeniem z innymi. Na co dzień uczę w szkole językowej, najchętniej tłumaczę teksty medyczne, piszę o języku angielskim i jestem autorem artykułów z psychologii klinicznej. Po niemieckim i francuskim zacząłem poznawać tajniki języka chińskiego, w którym się po uszy zakochałem, dzień w dzień dając sobie intelektualny orgazm.

Lingwistyka, służba zdrowia i kulinaria w służbie języka, zdrowia i podniebienia.

Zweistein, bo Einstein już był. Podatny na efekt Pollyanny.

Odkrywca psychologicznego efektu wody mineralnej, zgodnie z którym ilość sera na pizzy i wielkość szklanki z wodą mineralną rosną wprost proporcjonalnie do surowości diety.

Nie narzekam, bo nie mam na to czasu.

Moim fetyszem jest poczucie humoru oraz inteligencja. Do bólu cenię sobie też szczerość, a głupoty, brzydoty (wewnętrznej, bo tak wspaniale mieć piękne płuca i urocze nerki), chamstwa nie zniese!

W wolnych chwilach bywam miły, nie interesują mnie konwenanse i uogólnienia.

Amator ręcznie robionej biżuterii artystycznej, surowych diamentów i złota w każdej postaci.

Pachnę wanilią, kokosem, popcornem, karmelem i grejpfrutem.

Po dwóch operacjach na prawe biodro i dwóch na kręgosłup, który teraz oplatają tytanowe druty. W przyszłości być może wymienię sobie kilka stawów. Pińcyt plus do bioniczności!

Lubię bawić się słowami i zwykle słucham siebie, Lany Del Rey, Katie Meluy oraz Marii Peszek.

Herbatę piję gorzką, a kawę białą. Robię świetne pierniczki, pierogi oraz pizzę, a i tylko jedna osoba zna mój przepis na skrzydełka w syropie klonowym.

Inteligencja emocjonalna i językowa to moja mocna strona, natomiast matematyczne braki zmuszają mnie do płacenia kartą.

Kocham ludzi i świat, a w przyszłości zamieszkam w pobliżu wielkiej wody.

I wyjdę za mąż.

 REGULAMIN

Let us preserve what must be preserved, perfect what can be perfected, and prune practices that ought to be prohibited!

Celem zapewnienia wszystkim moim i cudzym członkom maksymalnego komfortu z korzystania niniejszego bloga, proszę o zapoznanie się z kilkoma prostymi zasadami, które tu panują:

  1. Autor to despota i manipulator, więc dla zachowania własnego zdrowia psychicznego należy korzystać z dobrodziejstw płynących z zamieszczanych tu tekstów zgodnie z ich przeznaczeniem, a w razie niezbędnej konieczności (bo konieczność może też być zbędna) – kontaktować się z autorem za pomocą adresu podanego gdzieś tam.
  2. Autor, jako jedynie słuszny moderator, ma władzę nad innymi, a przynajmniej tak mu się wydaje, więc nie należy wyprowadzać go z błędu, który – warto zauważyć – błędem może wcale nie jest. Bo i któż to zakwestionuje?
  3. Autorowi będzie szalenie miło, jeśli odwiedzając niniejszy blog po raz pierwszy zostawisz po sobie ślad większy aniżeli plama śliny na własnej klawiaturze, kochając to, co autor miał (lub czego nie miał) na myśli.
  4. Nie przeklinamy i nie wyzywamy się publicznie. Wszystkie brudy pierzemy poprzez zamiatanie ich pod dywan (najlepiej swój, bo w gościach niegrzecznie jest syf robić). Stalking będzie surowo karany, a anonimowość, którą zapewnić ma Internet, jest pozorna, rzekoma i nieprawdziwa.
  5. Komentarze pochwalne a także zawierające konstruktywną krytykę są zawsze mile widziane o ile są na temat poruszany w komentowanym wpisie. Wszelkie pozostałe (z reklamami włącznie) jak i łamiące inne punkty wymienione na niniejszej stronie będą kasowane bez wcześniejszego uprzedzenia czy moderacji.
  6. Wielkieś mi uczynił smutki, Gościu, tym zniknieniem swoim, więc zaglądaj tu często, a nawet jeszcze częściej. Ponadto na fan page’u bloga na Fejsbuniu autor czatuje niemal 24/7, ale to oczywista oczywistość, oczywiście.

– Marcel Kucaj, Wasz pan od angielskiego