Pod trzecią częścią serii o najczęściej mylonych słówkach pojawił się taki oto komentarz:
Ostatnio nie mogę przestać myćleć o różnicy między “me too” a “I too”. (…) Ostatnio na serwerze rozmawiałem z kolegą z Egiptu. Powiedział coś w stylu żartobliwie “I’m alive”. Czy powinienem odpowiedzieć “me too” czy “I’m too”?
Bardzo trafne pytanie! Zaimek me jest strasznie nadużywany i chyba z żadnym innym nie ma takich problemów. Wynika to po części z lenistwa (no dobrze, pójścia na łatwiznę, bo to ładniej brzmi), a po części z niezrozumienia jego natury i funkcji.
Przede wszystkim trzeba wiedzieć – i na ogół wie to każdy już po kilku lekcjach na poziomie podstawowym – że zaimek I jest podmiotem zdania (wykonawcą czynności), a zaimek me jest dopełnieniem (obiektem czynności; czymś lub kimś, na czym/kim czynność jest wykonywana). Może i to brzmi pokracznie, ale jest proste:
- I asked him for advice.
To ja poprosiłem jego o radę, więc wykonawcą czynności (podmiotem) jestem ja, a z kolei on jest obiektem (dopełnieniem) czasownika. - He told me he didn’t have time.
Teraz to on powiedział mnie, że nie ma czasu, zatem podmiot i dopełnienie się zmieniły. Podmiotem jest on, a dopełnieniem jestem ja.
Problemy pojawiają się jednak wtedy, gdy ludzie mylą te dwa słowa i stosują je niezgodnie z ich przeznaczeniem, to znaczy I tam, gdzie powinno być me, oraz me w sytuacji, w której powinniśmy użyć I. Przypominam, że podmiot to po prostu sprawca czynności, a dopełnienie stanowi jej odbiorcę. Słówko I przetłumaczymy jako „ja”, a me jako „mnie” i „mi”. Z tych dwóch zaimków to zaimek I jest podmiotem, a me jest dopełnieniem, więc pomieszanie ich roli sprawia, że zdanie traci na poprawności. Przyjrzyjmy się innym przykładom niepoprawnie użytych zaimków oraz ich poprawionym wersjom.
- Me and my parents had a great time at the zoo!*
Bardzo częsty błąd. Tak częsty, że gdybym dostawał centola za każdym razem, gdy ktoś go popełni, Donald Trump by mi teraz basen w ogrodzie budował. Nie powinniśmy stosować me, bo potrzebujemy słówka w funkcji podmiotu. Poprawna wersja to My parents and I had a great time at the zoo! Zauważyliście, że I przeskoczyło na koniec złożonego podmiotu? Tak po prostu już jest, więc się nie interesujcie. - My brother asked I for money.*
Źleee, bo podmiotem nie jest I (jest nim my brother), więc nie możemy użyć tego słówka. Poprawnie jest My brother asked me for money. - Adam invited I to the party.*
Znów beznadziejnie, bo i tu I nie jest wykonawcą czynności (jest nim Adam). Powiemy Adam invited me to the party.
Wracając do pytania postawionego przez Czytelnika, zobaczmy, o co chodzi w zdaniu, a o co w odpowiedzi, bo tu sprawy się nieco komplikują. Mamy stwierdzenie I’m alive, czyli po prostu „żyję”. Technicznie rzecz ujmując, poprawną gramatycznie formą jest I too z tego względu, że jest to skrócona wersja pełnej odpowiedzi I am alive, too. Problem w tym, że takie zdanie w zwykłej rozmowie jest nazbyt formalne, a przez to nienaturalne. Większość ludzi wybierze zatem niepoprawną wersję me too, bo jest ona preferowana w codziennej komunikacji. To pokazuje nie tylko naturalną ewolucję języka, ale obala dwa mity, w które nadal wielu wierzy: że bez nauki gramatyki można się nauczyć języka oraz że w sumie można się uczyć samych słówek. No nie można i tyle.
Niemniej nie każde me too jest z definicji błędne. Reakcją na zdanie She invited us to the party jest najpoprawniejsze pod słońcem Me too!, bo ona zaprosiła mnie (me), a nie ja (I). Taka skrócona forma to tak zwana elipsa, czyli wyrzutnia. Pominięcie. Jej pełna wersja to zdanie She invited me too.
Nie jest to jednak jakaś czarna magia i zwykle bardzo łatwo się połapać nawet i na chłopski rozum, kiedy jakie słówko stosować. Ogólnie mówiąc, I będzie stało przed, a me po czasowniku. Więcej o tym znajdziecie we wpisie Top 10 błędów w języku angielskim: poziom podstawowy, więc nie będę się tutaj powtarzał. Pamiętajcie jednak, że jeśli mowa o wykonawcy czynności, to używamy I, a jeśli to na nas czynność jest wykonywana, zastosujemy me.
Czy nie wystarczy tłumaczyć sobie:
I = ja, me = mnie
i wszystko załatwione? Jak po polsku mówisz:
„Byłem z rodzicami w zoo”, to mówisz „Ja byłem z rodzicami w zoo”, więc nie ma opcji użycia „me”.
„Zaprosiła mnie gdzieś” -> „mnie też” – nie ma opcji użycia ” I „.
„Widzę tęczę” -> „ja też” – nie ma opcji użycia „me”
Są jakieś wyjątki od tej reguły?
ps: stary temat, ale pokazał mi się jako pierwszy wątek w wynikach google po wpisaniu „i too or me too”, więc warto dać jasną odpowiedź dla przyszłych odwiedzających
Na poziomach podstawowych teoretycznie wystarczy, szczególnie w tak prostych słówkach, ale im jest się bardziej zaawansowanym, tym bardziej tłumaczenie jest zgubne (pomijam już kwestię tego, że i po polsku mnóstwo ludzi źle stosuje „mi” i „mnie”). Napisałem, że teoretycznie, bo jednak wpada wiedzieć, kiedy powiedzieć np. „my friends and me”, a kiedy „my friends and I”.
Po angielsku mówimy: This is ME, ale po polsku jest: To jestem JA. Skąd wynika ta różnica w obu językach.
Tak samo gdy ktoś się spyta: Who is there? – odpowiem „Me”, a nie „I”, mimo że w języku polskim jest „ja”.
Trochę się zgubiłem z tym „me vs I”…
Dlatego po pierwsze nauka z tłumaczenia bywa podchwytliwa, bo trzeba wiedzieć, co oznacza proces tłumaczenia, a po drugie trzeba znać chociaż w minimalnym stopniu gramatykę języka ojczystego, by móc w ogóle zacząć myśleć o sensownej nauce języka obcego. Inaczej dostajemy wyjaśnienia typu „bo tak się (nie) mówi”. Mnie to akurat nie wystarcza.
A w przypadku odpowiedzi jednowyrazowych reguła jest prosta: stosujemy zaimki w formie dopełnienia. 🙂
Dziękuję za odpowiedź 🙂