Dzisiaj będzie bardzo swojsko, bo za moment przekonacie się, że język angielski ma więcej wspólnego z językiem polskim niż sądziliście. Takie oto pytanie do mnie przywędrowało:
Jeśli odbieram telefon i ktoś pyta, czy może ze mną rozmawiać, powinienem odpowiedzieć ‘This is he’ czy może ‘This is I’? Ja mówię ‘he’, ale znajomy twierdzi, że to niepoprawne.
Niedawno tłumaczyłem, kiedy powinno się mówić me too, a kiedy I too, a dzisiejsze zagadnienie jest podobne. Zapoznajcie się jednak ze wspomnianym wpisem, by wiedzieć chociaż tyle, czym różni się podmiot od dopełnienia w zdaniu, bo miliard razy powtarzać nie będę.
Tradycyjnie w sytuacji, w której po czasowniku łączącym mamy do czynienia z zaimkiem, zaimek stoi w mianowniku (jeśli nie wiecie, czym jest czasownik łączący, opisałem to w artykule I’m good czy I’m well?). Zatkauo kakauo, że w języku angielskim mamy przypadki jak w polskim? Uprzedzałem, że będzie swojsko. Fakt, nie można tu mówić niemal w ogóle o przypadkach w rozumieniu deklinacji, czyli odmiany końcówkowej np. rzeczowników (no może za wyjątkiem dopełniacza saksońskiego), ale wyrazy w zdaniu pełnią różne funkcje, a formy, które przyjmują, nierzadko wynikają z deklinacyjnych pozostałości języka staroangielskiego.
Wracając do tematu, jak napisałem, jeśli po czasowniku łączącym stoi zaimek, zaimek ten będzie w mianowniku, czyli będzie to zaimek w funkcji podmiotu: I, you, he, she, it, we czy they. Zgodnie z tą regułą Czytelnik powinien na przytoczone pytanie odpowiadać It is I. Oto podobne przykłady:
- ‘Who’s laughing?’
‘It is we.’ - ‘Who told him about it?’
‘It was I.’ - ‘Who called her?’
‘It was he.’ - ‘Who did that?’
‘It must’ve been they.’ - ‘Who’ll help them?’
‘It will be you.’
Powyższe odpowiedzi w tych krótkich dialogach stanowią co prawda przykłady tak zwanego fronting (zabiegu stylistycznego polegającego na przerzuceniu pewnych elementów na początek zdania celem wyeksponowania go), ale to bez znaczenia, bo można je odwrócić i zrobić z nich zwykłe zdania:
- ‘Who’s laughing?’
‘We are. / We’re laughing.’ - ‘Who told him about it?’
‘I did. / I told him about it.’ - ‘Who called her?’
‘He did. / He called her.’ - ‘Who did that?’
‘They must’ve done it.’ - ‘Who’ll help them?’
‘You will. / You’ll help them.’
To teraz niespodzianka. Ci z Was, którzy są nieco bardziej osłuchani z językiem angielskim, stwierdzą pewnie, że to wszystko jakoś tak dziwnie brzmi. I będą mieć rację, bo to wszystko faktycznie brzmi dziwnie. Albo inaczej: nie tyle dziwnie, co mało aktualnie i bardzo poprawnie, bardzo formalnie. Rzeczywiście, formę It is I najprędzej dzisiaj usłyszycie od pirata lub podczas konferencji naukowej na Oksfordzie. Większość ludzi w powyższych zdaniach użyje zatem zaimka nie w funkcji podmiotu, ale dopełnienia:
- ‘Who’s laughing?’
‘It is us (who are laughing).’
- ‘Who told him about it?’
‘It was me (who told him about it).’ - ‘Who called her?’
‘It was him (who called her).’ - ‘Who did that?’
‘It must’ve been them (who did that).’ - ‘Who’ll help them?’
‘It will be you (who’ll help them).’
Kto ma więc rację? Obie strony sporu. Tradycyjnie po czasowniku łączącym stosujemy zaimek w funkcji podmiotu (a więc It is I), ale jest to raczej formalne i niezbyt częste. Na co dzień stosuje się zaimki w funkcji dopełnienia (czyli It is me). Dzisiaj w takich zdaniach nie jest to już więc kwestia czystej poprawności gramatycznej, co raczej stylu oraz formalności sytuacji. I chęci pokazania, że wie się więcej.
Na koniec informacja dla gramatycznych nazistów. Opisywane przeze mnie zdania to tak zwane cleft sentences (zdania rozszczepione) z rodzaju it-cleft. Istnieje wiele rodzajów tego typu zdań, bo jest to pojemna kategoria, a sama konstrukcja jest bardzo często stosowana, ale przynajmniej następnym razem, gdy zderzycie się z tą nazwą w książce, będziecie wiedzieć, o co chodzi. Lub do kogo zgłosić się po pomoc.