Ile razy zdarzyło się Wam rozpoczynać naukę języka obcego z wielkim zapałem tylko po to, by ją wkrótce potem porzucić? Ile razy postanowiliście odkurzyć nieco zapomniany angielski, po czym z niewiadomych przyczyn znów o nim zapomnieliście? Ile razy przekonywaliście sami siebie, że teraz będzie inaczej, a skończyło się jak zwykle? Jako praktyk nie tylko z wykształceniem filologiczno-pedagogicznym oraz psychologicznym, ale i przede wszystkim osoba sama stale ucząca się języków obcych wiem, z jakimi trudnościami się borykacie. Mam więc nadzieję, że poniższe wskazówki pomogą Wam wytrwać w szlachetnej misji, jaką stanowi nauka języka Shakespeare’a.
It only takes one person to change your life. You.
Przede wszystkim określcie cel, który chcecie osiągnąć. Chcecie zdobyć lepszą pracę? Otrzymać awans? Wysiudać szefa ze stołka? Wyjechać za granicę? Zdać maturę? Zaimponować wybrankowi? Uzyskać certyfikat językowy? Rozumieć filmy porno? Czytać prasę i literaturę obcojęzyczną? Pisać poezję? Wszystko to wspaniałe i nikomu nic do tego, ale to Wy musicie wiedzieć, o co Wam chodzi. Cele mogą być krótko- i długoterminowe, ale pamiętajcie, że muszą być:
- realne, ponieważ myślenie życzeniowe i myślenie magiczne to bardzo kosztowne pułapki, na które niektórzy chcą Was naciągnąć. Owszem, może są piękne i wygodne, ale przypominają muchomory: są ładne, jeśli tylko się lubi kolor czerwony, ale zatruwają błędnymi przekonaniami i złymi nawykami.
- osiągalne, bo żadną filozofią nie jest stwierdzić, że w miesiąc nauczymy się biegle mówić po angielsku, tyle tylko że jest to absolutnie awykonalne. Nastawiając się na coś niemożliwego do osiągnięcia z góry skazujecie się na bolesną porażkę, o czym rozpisałem się w artykule Czy można nauczyć się języka obcego w 10 dni?.
- konkretne, gdyż stwierdzenie „będę mówić po angielsku” jest tak boleśnie ogólne, że aż witki opadają, gdy się je słyszy, i człowiek z nudów zaczyna się rozkładać; nie ma ochoty na żadną pracę, naukę, wysiłek, a nasz cel zamiast się przybliżać, zagnieżdża się wygodniej w mistycznej Krainie Jutra, gdzie rezydują motywacja, twórczość i osiągnięcia.
- ograniczone w czasie, dzięki czemu stale będziecie widzieli przed sobą punkt kontrolny i będzie można rzetelnie mierzyć własne postępy.
Jeśli nie wiecie, dokąd zmierzacie, to na pewno tam nie dotrzecie, a co najwyżej utkniecie na mieliźnie własnej niepewności.
A goal without a plan is just a wish.
Gdy określicie cel, zaplanujcie naukę. Poszczególne kroki (zakres tematyczny, gramatyczny, rozdziały w książce) to będą Wasze szczebelki na drabinie sukcesu. Po kiego wuja? Przecież nie da się ot tak objawić na szczycie drabiny jak Filip z utopii bez pokonania wszystkich szczebli po drodze, także tych najniższych. Jeśli się komuś nie podoba, że musi nauczyć się angielskiego alfabetu, odmiany czasownika be czy poprawnej wymowy th, to lepiej niech sobie od razu daruje i mi dupy nie zawraca, bo bez solidnych fundamentów nie zbuduje się stabilnego domu, a mnie fuszerka nie interesuje.
By failing to prepare, you’re preparing to fail.
Gdy uzmysłowicie już sobie własne cele i macie mniej lub bardziej szczegółowy plan, jak je osiągnąć, warto zaopatrzyć się w odpowiednie materiały. Jakie? Odpowiednie. A co? A materiały. To znaczy właściwe książki, ćwiczeniówki, płyty, pięknej urody zeszyt i prawdziwe gęsie pióro, a atrament można nawet z własnej krwi uwarzyć. Z jednej strony chodzi o to, by się zaangażować, a z drugiej o zwykły ludzki komfort. Milej jest korzystać z zadbanych podręczników oraz pisać w nowym zeszycie, a nie użerać się z wiecznie ginącymi kserówkami uśmorlanymi płynami ustrojowymi. Trzeba wyciskać tyle przyjemności ile się da z tego, czym się zajmujemy, a nauka języka angielskiego może być naprawdę fantastyczną przygodą! Na przygodę jednak wypada się odpowiednio przygotować; gdy pragniemy w Afryce karmić pingwiny, to kupujemy konkretny strój, serwujemy sobie stosowne szczepionki i raczej nie jedziemy tam na rowerze uzbrojeni w ścierkę.
If the plan doesn’t work, change the plan, not the goal.
Z powyżej wspomnianym zaangażowaniem łączy się odpowiedzialność za własną naukę. Nie szukajcie kozłów ofiarnych do złożenia szatanowi za Wasze własne porażki. Nauczyciel jest zły? Pogoda nieładna? Nauczyciel zbyt seksowny? Pogoda za ładna? No trudno, takie jest życie, nie zawsze sprawiedliwe, a Wszechświat nie ma w zwyczaju spełniać naszych wyobrażeń. Jeśli nie podobają się Wam fakty, musicie zmienić nastawienie, bo faktów na pewno nie zmienicie. Gdybym obrażał lub poddawał się za każdym razem, gdy coś szło nie po mojej myśli, to bym nawet podstawówki nie skończył. Bez działania z Waszej strony, bez obiektywizmu i bez pracy własnej niczego się nie nauczycie, a nauka języka obcego to nauka bardzo praktycznej umiejętności, której wbrew temu, co niektórzy usilnie Wam wciskają, biernymi technikami się nie opanuje. I proszę, nie mówcie, że nie macie czasu, bo macie go tyle samo, co Shakespeare, Dyer, Einstein czy Curie-Skłodowska – a nawet więcej, bo już raczej nie grozi Wam dżuma, święta inkwizycja czy choroba popromienna. We wpisie 7 wskazówek, jak szybciej uczyć się języków opisałem co zrobić, by niewielkim kosztem ułatwić sobie codzienną naukę. Tak, codzienną, bo poświęcając jedną godzinę w tygodniu na naukę, wiele nie osiągniecie.
Get busy living, or get busy dying.
Nie przejmujcie się błędami! To może banalne, wiem, ale wielu z Was aż nadto przejmuje się błędami, przez co zamiast skupiać się na budowaniu nowego, koncentruje się na naprawie starego. To zrozumiałe, ale mało sensowne rozwiązanie, które przypomina mi trochę bezcelowe tkwienie w przeszłości, podczas gdy życie toczy się tu i teraz, a nie tam i kiedyś. Błędy trzeba, oczywiście, przyjąć na klatę czy na co tam lubicie przyjmować, ale one Was nie definiują. Ba, błędy mogą być Waszymi przyjaciółmi, jeśli tylko pozwolicie sobie uczyć się na nich. Wiele błędów wynika z fałszywych przekonań, którymi karmią nas różne podejrzane typy, o czym przeczytacie w artykule Mity o nauce języka obcego.
There’s no competition, because no one can ever be you.
Bądźcie sobą i nie porównujcie się z innymi, bo zawsze i na każdym etapie nauki znajdzie się ktoś, kto będzie od Was lepszy i gorszy. No tylko jak to się ma do Was? Nijak. Wy to Wy, ja to ja, a oni o to oni. No i? Fajnie, że ktoś zna 10 języków obcych, ale czy Wam te 10 jest potrzebnych? Skąd w ogóle wiecie, że dana osoba faktycznie je zna – i co w ogóle oznacza „znać” język obcy? Jeśli nie jesteście pewni, zajrzyjcie do tekstu Mity o biegłości językowej, gdzie tłumaczę co i jak. Jedyne, czego możecie być pewni w takim porównaniu, to to, że daną osobą nigdy nie będziecie, ale to nie oznacza, że jesteście na przegranej pozycji, bo Waszą siłą jest to, że jesteście sobą i macie takie same zdolności poznawcze jak inni. Umiejętność nauki dowolnego języka jest zagwarantowana genetycznie! Poza tym zamiast wyobrażać sobie, ile nauki jeszcze przed Wami, pomyślcie sobie, ile już osiągnęliście, bo to wielki sukces. Porażką bowiem nie jest powolny proces nauki czy trudności w przyswajaniu. Porażką jest poddanie się.
Do what you can, with what you have, where you are.
Ale najważniejsze to… zacząć. Po prostu. Tam, gdzie stoicie, uzbrojeni w to, czy dysponujecie. Efekt Zeigarnik sprawia, że dążymy do „domknięcia figury”, a taką niedomkniętą figurą jest wszystko, co zostało rozpoczęte, ale nieukończone. Rozpoczynając naukę, sami wrzucamy się w jej tryby. Zatem nieważne wszystkie techniki i mądrości świata, nieważne strategie, plany i nawet środki, bo tak naprawdę największym predykatem powodzenia jest wytrwałość, a więc motywacja wewnętrzna. I to tyczy się wszystkiego. Dajcie sobie czas. Bądźcie cierpliwi. Pracujcie sumiennie. Nie zapominajcie, że motywowanie się to proces, a nie wydarzenie jednorazowe, a nauka języka jest niczym terapia; ile w nią zainwestujecie, tyle dla siebie wyciągniecie. Ni mniej, ni więcej.
Moja motywacja? Nauka języków pozwala mi spojrzeć na świat z innej perspektywy poprzez nowe struktury i dźwięki. Dzięki językom obcym wiem, widzę, słyszę i czuję więcej. Dosłownie wychodzę z siebie i staję obok, radośnie idąc przez życie, trzymając się za rękę.
Ma rację Renata, która napisała, że tekst jest GENIALNY i motywujący! I dodam jeszcze, że momentami prawdziwy … aż do bólu, bo nie raz, nie dwa brakło mi wytrwałości (zresztą nie tylko w nauce języka obcego). Jednak walczę dalej … głównie z sobą 😉 Dziękuję i serdecznie pozdrawiam 🙂
Dziękuję! Motywacja motywacją, ale trwalszy jest nawyk. Warto dbać o dobre nawyki!
Dziękuję za wspaniały, motywujący i bardzo potrzebny wpis wszystkim, którzy chcą się nauczyć. Jestem Twoją fanką i zawsze czekam na Twoje teksty:) Thank You!!!!
Aw, thank you for the kind words! 😀 Kiedyś pisałem znacznie częściej, ale już wkrótce pojawi się nowy tekst. Stay tuned, jak mawiają w internetach. XD
Tak fajnego i ciekawego artykułu już dawno nie czytałam , dziękuje!! 🙂 uczę się sama i chyba zaczęłam od dupy strony bo strasznie ciężko idzie :), ale już widzę efekty i swoje własne błędy , które poprawiam .Na początku miałam doły i wmawiałam sobie ze jestem trąba i nie nauczę się niczego ! Jednak z czasem zrozumiałam ze codzienna praca z językiem angielskim , nawet po 30 min dziennie zostawia ślad i miłe uczucie satysfakcji, kiedy po 6 miesiącach potrafisz pisać i rozumieć 🙂
Gratuluję samozaparcia! Motywacja wewnętrzna jest szalenie istotna. 🙂 Pamiętaj jednak, że może warto pomyśleć o nauce z nauczycielem, ponieważ wszystkich swoich błędów nie wyłapiesz i nie poprawisz, a raz wyuczone będzie Ci później trudno wyplenić.
Wiem jak ciężko jest z motywacją do nauki na własnej skórze. Niemniej jednak nauka języków obcych to podstawa.
To jest coś. Fajny pomysł, dobre wykończenie. Jestem pod wrażeniem. I ciekawie piszesz. Zapraszam też do mnie.