Przy żadnym innym angielskim dźwięku uczący się tego języka nie napotykają tylu problemów, co przy reprezentowanym przez zbitkę liter „th”, więc dzisiaj z Alym z Papa Teach Me nauczymy się, jak go poprawnie produkować.
You know, I look at you and I think… uh… you have really nice… uh… really nice tits.
Aly przestrzega, by nigdy nie zapominać o dźwięku „th”, i każdy nauczyciel angielskiego podpisze się pod tym wszystkimi członkami, ilekolwiek by ich nie miał. Ale dlaczego? Bo, po pierwsze, moja skromna wiedza z zakresu ludzkiej anatomii pozwala stwierdzić, że istnieje ogromna różnica między zębami a cyckami. Bo, po drugie, ten dźwięk po prostu istnieje. Jest tak zwanym fonemem, czyli najmniejszą rozpoznawalną jednostką mowy rozróżnialną dla danej grupy ludzi i niosącej ze sobą nowe znaczenie. Co ciekawe, na świecie jest tyle tysięcy języków, a raptem garść z niego korzysta!
Najsampierw sprawa najprostsza, czyli wymowa. Ogólnie mówiąc, na każdy dźwięk spółgłoskowy, który opuszczają Wasze trzewia, składają się cztery elementy: miejsce artykulacji (gdzie go robimy), sposób artykulacji (jak go robimy), narzędzie artykulacji (czym go robimy) oraz dźwięczność (czy struny głosowe drgają napięte, czy tez wiszą jak flaki). Żeby dobrze wypowiedzieć „th”, należy czubek języka delikatnie wysunąć między zęby tak, jakbyście chcieli się ugryźć w język, ale nie tak, jak byście chcieli kogoś opluć. Nie jesteśmy krowami, nie wywieszamy ozorów do pasa. Nie opieramy języka za zębami, bo wtedy wyjdzie nam dźwięk [t] lub [d] (na dodatek w wersji polskiej, ponieważ angielskie [t] i [d] nie są zębowe, a dziąsłowe), nie przygryzamy też dolnej wargi jak Marylin Monroe, bo wtedy będziemy mieć [f] lub [v]. Położony na ustach palec w geście uciszania stanowi granicę wysunięcia języka. To jest właśnie nasza pozycja wyjściowa.
Dźwięk „th” jak większość dźwięków spółgłoskowych posiada dwie wersje: dźwięczną, reprezentowaną przez fonetyczny symbol [ð], i bezdźwięczną, reprezentowaną przez fonetyczny symbol [θ]. Oznacza to, że w wymowie oba dźwięki różnią się tylko tym, że w wersji dźwięcznej struny głosowe drgają, a w bezdźwięcznej nie. Może brzmi skomplikowanie, ale jest to ta sama różnica co między polskim dźwiękami [t] i [d] w wyrazach „Tomek” i „domek” czy [p] i [b] w wyrazach „papa” i „baba”. Podczas wypowiadania tych wyrazów na głos połóżcie palec na krtani. Przy dźwiękach [d] i [b] będziecie czuć wibracje (bo są dźwięczne), a przy [t] i [p] nie (bo są bezdźwięczne).
- Dźwięk [θ] znajdziemy na przykład w wyrazach strength „siła”, thanks „dzięki”, length „długość”, Thursday „czwartek”, plinth „cokół”, warmth „ciepło”, both „zarówno”, thunder „grzmot”, through „poprzez” oraz hyacinth „hiacynt”.
- Dźwięk [ð] znajduje się natomiast na przykład w this „to”, brother „brat”, mother „matka”, that „tamto”, father „ojciec”, either „też nie”, feather „pióro”, those „tamte”, clothes „ubrania”, these „te” czy with „z”.
Niestety, minusem dźwięków [θ] i [ð] jest to, że nie ma reguł odnośnie tego, kiedy będziemy mieć do czynienia z wersją dźwięczną, a kiedy bezdźwięczną, choć jak zauważył Aly jeśli „th” stoi po spółgłosce, to raczej będzie bezdźwięczne, a jeśli po samogłosce, to prawdopodobnie będzie dźwięczne. Są to jednak tylko bardzo ogólne wskazówki, więc i prościej, i szybciej sprawdzić wymowę w słowniku, gdy uczycie się nowych słówek (ten i inne powody, dla których jeszcze powinno się ją sprawdzać podczas nauki, opisałem w artykule Angielska fonetyka: zapis fonetyczny).
Na szczęście dźwięki [θ] i [ð] znajdziecie ukryte jedynie pod postacią zbitki „th”, na dodatek nie pod każdą. Zdarza się bowiem, że para tych liter będzie reprezentowała inny dźwięk (najczęściej [t] jak w wyrazach Thailand, Thai czy Beethoven) lub też w ogóle litery te pomimo bezpośredniego sąsiedztwa nie będą tworzyły pary, ponieważ będą się znajdowały na styku sylab (jak w wyrazach potholing „speleologia”, hothead „osoba w gorącej wodzie kąpana”, anthill „mrowisko”, lighthearted „beztroski”, knighthood „tytuł szlachecki”, shorthanded „mający za mało ludzi do pracy”).
Polacy najczęściej zamiast [θ] i [ð] wypowiadają [s] (lub okazjonalnie [z]), ale przestrzegam przed takimi kombinacjami, bo to są całkiem inne dźwięki, które mają inne znaczenie. I owszem, w scence z filmiku ratuje nas jeszcze sam rzeczownik tooth „ząb”, którego liczba mnoga to teeth, a nie *teeths, no tylko że nawet jeśli o tym pamiętamy, a nie wypowiemy poprawnie teeth, nasz odbiorca usłyszy coś innego. Czy to ważne? Sami zadecydujcie, wyobrażając sobie sytuację, w której ktoś przedstawia Wam starszą panią słowami „oto moja żabcia” zamiast „oto moja babcia” lub gdy chcecie skomplementować czyjeś kończyny dolne słowami „masz ładne rogi” zamiast „masz ładne nogi”. Dla mnie różnica jest znacząca.
Do przećwiczenia polecam za Alym pobawić się nieco łamańcami językowymi, uprzednio w chusteczki się zaopatrzywszy.
A tu na deser dodatkowa porcja zdań po brzegi wypełnionych naszymi ukochanymi dźwiękami:
- Is this the thing? Yes, this is the thing!
- They threw three thick things.
- Are those clothes leather?
- Father, mother, sister, brother, hand in hand with one another.
- I thought a thought, but the thing I thought I thought wasn’t the thing I thought I thought.
- Thirty thousand thoughtless boys thought they would make a thundering noise.
Nie przejmujcie się zbytnio, gdy na początku zaplujecie cały świat. Wasz aparat mowy nie jest przyzwyczajony do nowej pozycji, więc będziecie potrzebować stałych ćwiczeń i kontaktu z językiem, by się przyzwyczaić i przestawić z myślenia świadomego na automatyczne. Podobnie zresztą jest z rozpoznawaniem tych dźwięków: na początku możecie ich zwyczajnie nie słyszeć, a Wasz mózg może je interpretować jako [s], [z], [t] lub [d], ponieważ nie jest do nich przyzwyczajony i dekoduje je w najbliższy znany sposób. I choć to banał, praktyka naprawdę czyni mistrza! Pamiętajcie też, że poprawna wymowa to nie fanaberia czy ciekawy niuansik z poziomu zaawansowanego. Poprawna wymowa jest często kluczowa w komunikacji dla języków niefonetycznych, czyli takich, w których relacja między pisownią a wymową jest, łagodnie mówiąc, daleka od doskonałej. Jak już zapewne zauważyliście, język angielski – w odróżnieniu od języka polskiego – jest właśnie językiem niefonetycznym, dlatego też poprawnej wymowy powinno się uczyć od początku nauki.
Na koniec ciekawostka dla prawdziwych anglofilów: technicznie rzecz ujmując, dźwięk [θ] to spółgłoska szczelinowa międzyzębowa bezdźwięczna, a [ð] to spółgłoska szczelinowa międzyzębowa dźwięczna. Będziecie mogli zabłysnąć podczas popołudniowej herbatki przy świecach serwowanej w filiżankach Royal Doulton z ręcznie malowanymi barwinkami, które po angielsku to periwinkles.
Uwaga: wpis zawiera symbole IPA (International Phonetic Alphabet, czyli Międzynarodowy alfabet fonetyczny). Bez odpowiedniego wsparcia ze strony oprogramowania możliwe jest, że w miejscu właściwych znaków Unicode pojawią znaki zapytania, kwadraty i inne niefonetyczne symbole. Ponadto jako anglista, nie amerykanista, siłą rzeczy mówię tu o brytyjskiej wersji języka angielskiego. Więcej o symbolach, ich znaczeniu i wymowie znajduje się we wpisie Angielska fonetyka: zarys dźwięków.
Bardzo dobry wpis
Cieszę się, że Ci się spodobał! 🙂
Dziękuję, niesamowicie pomogły mi te nagrania, jesteś genialny!
Awww, thank you! 😀
Ja nadal nie umiem poprawnie wymówić dźwięku TH w obu wersjach. Obejrzałem już masę filmików i jedno się zgadza trzeba włożyć język między zęby a później się wszystko rozmywa słyszałem, że trzeba próbować wymówić (s i z) w innym filmiku była mowa o (f i w) a jeszcze w innym o (dada) ja już się gubię w tym wszystkim i mam się ochotę poddać.
Niestety, ale żadne [s], [z], [f] czy [v], bo to kompletnie inne dźwięki. To tak, jakby powiedzieć, że jak ktoś ma problem z wymówieniem [b], to niech mówi [p], [m] lub [n].
Dla większości Polaków różnica pomiędzy Three a Free w wymowie jest marginalna. Sam nie słyszę większej różnicy między Thank You w wersji z naszym polskim „F” a poprawnie wypowiedzianym „TH” i pewnie nie tylko ja mam ten problem. Ostatnimi czasy staram się zgłębiać ten temat i Arlena Witt uczy by włożyć język między zęby i próbować wypowiedzieć polskie (z,s) z kolei na innym kanale „English is fun” mowa o polskim (f,w) więc jak widać nawet wśród „nauczycieli” nie ma zgodności.
Nie wnikam, jak inni uczą. Sprawa jest bardzo prosta i nie widzę powodu, dla którego rzekomo miałoby tu nie być zgodności. To tak, jakby powiedzieć, że nie ma zgodności co do wymowy [p] czy [l]. Różnica owszem, nie jest wielka, ale znacząca, jak w przypadku polskich par słówek „babka” i „papka” czy „domek” i „Tomek”. Te słowa to pary minimalne i różnią się tylko jedną własnością jednego dźwięku (a konkretnie dźwięcznością jednej spółgłoski). Różnica jednak między „th” a „s” czy „f” jest jeszcze większa, bo leży nie tylko w sposobie, ale i miejscu artykulacji. Różnicy możesz nie słyszeć, bo nie potrafisz poprawnie tych dźwięków wypowiedzieć. Tak działa mózg: dopóki nie „uzna” czegoś za istotne, będzie to ignorował. Nie oznacza to jednak, że różnicy nie słychać. Słychać, ale trzeba ćwiczyć, by wytrenować ucho i aparat mowy.
Polacy tak serio wypowiadają s/z? W trakcie swojej edukacji (wciąż siedzę z liceum) zawsze słyszałem f/d, rzadziej t/v, czyli… wymowa nieidealna, ale nie aż taka zaś zła
Nie chodzi o wymowę idealną, bo tu nie mamy do czynienia z alofonami (jak w przypadku dźwięków /l/ w „milk” i „letter”). Poprawnej wymowy uczymy się od samego początku. A przynajmniej tak powinno być.
Jak ktoś nie potrafi wymówić „th”, osobiście użyłbym ładniejszego słowa – wymowa niestandardowa. A bardziej mnie zastanawiało, gdzie można usłyszeć to s/z, bo znam dosłownie jeden przypadek Polaka mówiącego w ten sposób – i to opowiedział mi o nim kolega, więc nie osobiście
Unikanie nauki poprawnej wymowy to leczenie dżumy cholerą. Zresztą podobnie można stwierdzić, że „nożyczki” wymawiane przez /c/ to też wymowa niestandardowa. Bo błędna.
Ten dźwięk to dla mnie zmora! Będąc w Anglii, pracowałam na kasie. Kiedy przyszlo mi wymówić słowo „30” wiele Brytyjczyków pytało mnie „30 czy 40?”. Kolega próbował mnie nawet tego nauczyć, ale nie wychodziło. W końcu doradził mi, że mam mówić „fyrti” 😛 Cóż, teraz widzę, że za mało ćwiczyłam
Cóż, taka „świetna rada” to zwyczajne leczenie dżumy cholerą. Sam dźwięk nie jest trudny, ale trzeba go trochę poćwiczyć. 🙂 Powodzenia!