Oscar Wilde określił kiedyś Wielką Brytanię oraz Stany Zjednoczone mianem dwóch państw podzielonych przez wspólny język, więc jako anglista z krwi, kości i duszy niniejszym rozpoczynam wyjątkową, bliską memu sercu serię artykułów poświęconą typowo brytyjskim wyrażeniom, które są albo nieznane w Stanach, albo znaczą tam coś innego. Jeśli się ich nauczycie, Wasz język stanie się bardziej naturalny i bardziej brytyjski niż kiedykolwiek!
- Cheers!
Zdecydowałem zacząć od tego wykrzyknienia, ponieważ na Wyspach słyszy się je mniej więcej siedemnaście tysięcy osiemset dziewięćdziesiąt trzy razy na dobę. Oznacza zarówno „zdrówko”, gdy wznosimy pijacki toast, ale i stosuje się je zamiast thank you, hi oraz bye. Cheers? Cheers. Cheers! Angielski jest genialnym językiem. - All right?
Kolejne równie często stosowane wyrażenie, które tak naprawdę oznacza hello czy też How are you? i w żadnym wypadku nie jest pytaniem, czy u danej osoby wszystko jest w porządku. Gdy więc ktoś się do Was zwróci takim wyrażeniem na ustach, można odpowiedzieć Yeah, how are you? w odpowiedzi, niekoniecznie podając obcemu historię chorób w rodzinie do trzeciego pokolenia wstecz. - Look at her face. She’s away with the fairies again!
Ktoś, kto odleciał z wróżkami, ten fantazjuje, żyje we własnym świecie. Jedno z moich ulubionych wyrażeń! - I got bits and bobs for my birthday.
Kawałki i szylingi – bo tak można w miarę dosłownie przetłumaczyć bits and bobs – to po prostu różne rzeczy i nic konkretnego, ale i pewne czynności. Można więc też powiedzieć I’m going to the shop to get some bits and bobs for dinner czy There are other bits and bobs involved in a wedding, like invitations, photos, and decorations. Zamiast bobs można stosować pieces. Do wyboru, do koloru! - Mark knows his onions, all right.
Jeśli znamy swoje cebule, to znaczy, że mamy wiedzę i umiejętności w danej dziedzinie. - Why didn’t Danny DeVito play James Bond? Well, it’s horses for courses, isn’t it?
Jak i różne konie są dobre do różnych rzeczy – niektóre lepiej skaczą, inne lepiej galopują – tak i ludzie różnią się w tym, w czym są dobrzy. - Oh, I am terribly sorry, but I seem to have lost the plot. Could you explain that again to me?
Jeśli gubimy wątek… no to chyba jasne jest? Drugie znaczenie tego idiomu to „dziwnie/głupio się zachowywać”, więc można powiedzieć na przykład Look, he’s losing his plot again!, jeśli zobaczymy, że ktoś coś niezbyt ten teges. - I don’t mind getting a takeaway. I’m easy.
Tak, w Wielkiej Brytanii jeśli ktoś jest łatwy, to nie jest łatwy, jak w języku polskim, za to godzi się na to, co inni zaproponują, bo nie jest upierdliwcem. - Mm… if we turn left now, we may avoid the traffic in the centre, but it’ll take us much longer, so it’s swings and roundabouts, really.
Porównanie czegoś do huśtawek i karuzel oznacza, że wszystko i tak w pewien czy inny sposób się wyrówna, więc jest bez różnicy, co zrobimy. Tu ominiemy korek, ale droga będzie znacznie dłuższa, więc czasowo pewnie wyjdzie nam dokładnie to samo. Ma to sens, bo w końcu huśtawki i karuzele zawsze kończą w tym samym miejscu: tam, gdzie zaczęły, a różnicy nie widać (chyba że ktoś rzuci czar zatrzymania czasu, ale my tu się uczymy, a nie gramy w RPG). - What’s he on about?
Chodzi o zwykły czasownik to talk about. Tę konstrukcję zastosujemy nie tylko wtedy, gdy intryguje nas, o czym ktoś mówi, ale i wtedy, gdy nas irytuje, że ktoś gada i gada, i gada…
Rozprawiając o Wielkiej Brytanii, nie sposób nie wspomnieć herbaty, wokół której stworzono kilka sprytnych idiomów, ale zainteresowanych zapraszam też do kontynuacji tej iście brytyjskiej przygody także po brytyjskim slangu.
Te i inne słówka dostępne są też w mojej klasie na platformie Quizlet (instrukcja obsługi wraz z przeglądem ćwiczeń znajdują się we wpisie Quizlet: platforma do nauki słownictwa).
Fajny zestaw popularnych zwrotów potocznych, które Brytyjczycy uwielbiają używać. Aż przypomniał mi się mój były szef, który lubił mówić: 'cheers’, 'all right?’, 'at the end of the day’.
Świetny wpis, dużo informacji 😀 Połowę wyrażeń znałam, połowa jest dla mnie nowa. Dzięki Marcel! Na każdym kroku czuć, że kochasz to, co robisz 🙂
Nie tylko kocham to, co robię, ale i robię to, co kocham. <3