Ach, ileż to razy przekonywaliśmy się, że od jutra zaczniemy dietę, rzucimy palenie czy w końcu zapamiętamy imię własnego dziecka? Ile razy wmawialiśmy sobie, że już jutro wynajdziemy panaceum? W końcu ile razy przekładaliśmy naukę języka na bliżej nieokreśloną przyszłość? Wielu po prostu siedzi i wylicza, co chciałoby osiągnąć, co powinno umieć i co będzie robić, jednocześnie brodząc we własnej niemocy i nurzając się w brei użalania się nad sobą i zazdrości, że inni mają lepiej. Oczywiście piję do osób, które mają świadomość swojego lenistwa i wybierają wygodną polanę psychicznego samogwałtu i narzekania na to, że nie odnoszą takich sukcesów, jakie by sobie życzyli, zamiast ruszyć ścieżką produktywności i rzeczywiście coś ze sobą zrobić, jednocześnie doceniając własne zasoby i korzystając z nich.
Success is neither easy, nor for the lazy.
Motywacja, twórczość, lenistwo i produktywność to tematy nie rzeki, ale oceany. Na Neptunie, nie na małym pierdku Ziemią zwanym, ale pewne jest, że Jutro to taka mistyczna kraina, w której znajdują się wszelkie ludzkie cele, przyczyny i chęci. Jako że leży ona między krainami Później i Kiedyś, jest zwyczajnie niedostępna. Nigdy więc nie ufaj sobie z przyszłości; jeśli nie zrobisz czegoś dzisiaj, to nie zrobisz tego jutro, a przekonywanie siebie, że w przyszłości będziesz mieć więcej motywacji niż w teraźniejszości to tylko myślenie życzeniowe. Poza tym ile razy znów mówiliśmy “zacznę/zrobię/zatłukę jutro”, gdy to jutro już nadeszło?
Ale, ale! Jak tylko przyjmiemy sobie do naszych leniwych serduszek, że my z przyszłości jesteśmy bardziej leniwi niż my z teraźniejszości, będziemy mieć szansę ruszyć z miejsca. Produktywność wywodzi się bowiem z motywacji, więc jeśli tylko przyznamy się sami przed sobą, że z dnia na dzień potężne pokłady motywacji nie spadną na nas magicznie z kosmosu, zaczniemy postępować zgodnie z jednym z dwóch scenariuszy. Albo zrozumiemy, że odpowiedzialność za nasze przyszłe powodzenie spoczywa na nas tu i teraz, albo zaakceptujemy fakt, że po prostu czegoś nie zrobimy, co również ma swoje plusy, bo pozbawia nas stresu związanego z ciągłym odwlekaniem i nierobieniem, dzięki czemu można przejść do weryfikacji innych zadań.
Aby uprościć sobie życie, zamiast mówić “nie mam czasu”, warto powiedzieć “to nie jest dla mnie ważne”, bo jeśli dobrze nam z porzuceniem czegoś po takim stwierdzeniu, to wypada się zastanowić, co w takim razie ważne jest. Waga? Można się głodzić na diecie 3Z (zero kalorii, zero cukru, zero smaku), by wyglądać jak wieszak na worek po ziemniakach, ale i można upchać w siebie tyle hambiurgierów, aż nasza grupa krwi zmieni się na cellulit. Rodzina? Można wszystkim podarować pod choinkę swe narządy, ale i można wszystkich wydziedziczyć, a co mniejszych ukisić w beczkach. Zdrowie? Można zafundować sobie egzoszkielet, ale i można wstrzyknąć sobie koks w żylaki i zaćmochać się na śmierć. Angielski? Można się go sumiennie uczyć i posługiwać się nim naturalnie, ale można i zrezygnować z nauki, stracić pracę i wrócić do Polski.
The trouble is, you think you have time.
Nie oszukujmy się, ale czasu każdy ma dokładnie tyle samo: dzień w dzień jedną dobę liczącą 24 godziny. Reszta to kwestia podejmowanych decyzji i wyborów. Nic się w przyszłości nie zmieni, jeśli dzisiaj nie pokonamy naszego lenistwa i nie zrozumiemy, że za własny sukces odpowiadamy tylko my. Osoby produktywne niekoniecznie są mniej leniwe czy bardziej pracowite od reszty. Rozumieją jednak, że muszą przerwać spiralę lenistwa, by osiągnąć wyznaczone cele, ponieważ nikt niczego za nich nie zrobi.
Motywacja i produktywność wymagają zatem praktyki, a na szczęście jak każda inna umiejętność są do wyćwiczenia. Nikt nie urodził się ze zdolnością przetrwania sześciogodzinnego wykładu z historii języka i gramatyki historycznej bez zapadnięcia w zimowy sen w połowie lata. Wszyscy urodziliśmy się, posiadając zdolność skupienia uwagi ameby, a jednak w dorosłym życiu potrafimy wiele udawać. Odpowiednie zaplecze biologiczne już jest, a pamiętajmy, że zdolność do nauki dowolnego języka jest zagwarantowana genetycznie, a to, w jakim stopniu go opanujemy, jest wyłącznie wypadkową czasu i wysiłku weń włożonych. Trzeba stale pracować, by być coraz lepszą wersją samego siebie!
Jeśli jesteście ciekawi, jak można trenować motywację i jak się szybciej uczyć, zachęcam do lektury artykułów Automotywacja do nauki języków obcych w 7 krokach oraz 7 wskazówek, jak szybciej uczyć się języków.
Mądre 🙂 Proponuję jeszcze jeden tekst o tematyce psychologicznej – coś o tzw. “energii życiowej” – dla tych, którzy od niedawna szybko się męczą. Jakie są sposoby na zwalczenie czegoś takiego? To temat na ciekawy wpis. Co Ty na to?
Czymkolwiek mistyczna “energia życiowa” jest, to ja nie wiem, ale wiem, że nie leży na polu badań psychologii jako nauki. Ja zajmuję się zaburzeniami psychicznymi i zaburzeniami zachowania, ale jeśli ktoś szybko się męczy, poleciłbym zrobić sobie badania, ponieważ istnieje wiele przyczyn takiego stanu, o których w większości na pewno nie mam nawet pojęcia, bo nie jestem lekarzem.
bardzo mądry tekst. Często to my, sami jesteśmy dla siebie przeszkodą. Ustawiamy sobie poprzeczkę, dośc wysoką z której później z niewiadomych sobie powodów i po części z lenistwa rezygnujemy.
Niektórzy stawiają sobie za wysoką poprzeczkę, ponieważ wiedzą, że choć w ten sposób nie osiągną celu, to przynajmniej będą mogli zwalić winę na okoliczności, tym samym uwalniając się od odpowiedzialności za porażkę.