Ostatnie pytanie, które otrzymałem, dotyczyło poniższych przykładów:
Spotkałam się ostatnio ze zdaniem „Trust you to say the wrong thing” i nie bardzo wiem, co to „trust” tutaj ma znaczyć, a zakładam, że nie ma nic wspólnego z wiarą. Nie jestem też pewna, po co „would” w zdaniu „You would say the wrong thing”!
Wirtualnie biegnę z realną pomocą, bo normalnie to nie biegam. Pierwsze zdanie jest szalenie ciekawe, a konstrukcja w nim zastosowana – trust someone to do something! – używana jest w języku mówionym jako wykrzyknienie do pokazania, że to, co ktoś zrobił, wcale nas nie zdziwiło, bo było irytujące, głupie i na dodatek typowe dla danej osoby, np. Trust Mary to forget about my birthday! czy Trust you to make a mess in the kitchen! Konstrukcję tę można „docinać” na potrzeby dynamiki dialogu, gdy ktoś do nas mówi np. George has lost his keys again!, na co my możemy odpowiedzieć Trust him!.
W drugim zdaniu would (przeszłą formę czasownika modalnego will) wykorzystano do zaznaczenia, że w przeszłości pewna czynność była wykonywana z (tu nieokreśloną) powtarzalnością, a więc coś, o czym wspominamy, było na porządku dziennym na zasadzie konstrukcji used to do something. Zdanie więc oznacza, że wytykamy komuś, iż kiedyś zawsze mówił nie to, co potrzeba, w odróżnieniu od You said the wrong thing, które to zdanie nie jest już tak jednoznaczne pod tym względem.
Obie formy – would oraz used to – używane są, gdy mówimy o czymś, co kiedyś było czyimś zwyczajem, ale nie jest już dalej praktykowane. Sam czas Past Simple w tym momencie jest niewystarczający, ponieważ mówi jedynie o przeszłości, a nie o teraźniejszości, dlatego dla podkreślenia, że dana czynność była dawniej wielokrotnie wykonywana, była zwyczajowa, ale teraz nie jest kontynuowana, korzysta się albo z would, albo z used to. Więcej na ten temat przeczytacie w artykule Used to czy would?.
Nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego akurat rozumienie dowcipów. I co to znaczy rozumienie w tym kontekście? Przekonanie, że jest śmieszny? A żeby uważać za śmieszny to co, należy znać i wyłapywać odniesienia społeczno-kulturowe? Nie wiem. Ja tego nigdy nie potrzebowałam. Jak obserwuję polską scenę kabaretową, zauważam, że żartuje się z polityków, z aktualnych spraw społecznych, z wypowiedzi jakichś znanych osób. Mnie to nie bawi.Ale to nie znaczy, że nie rozumiem, bo wiem, co się dzieje w Polsce chwytam aluzje w większości. Tylko że dla mnie dobry żart to absurd, łamanie schematów, wyjście poza normy, nieoczekiwany zwrot zdarzeń. A to mi się zdaje uniwesalne, bo wszyscy ludzie jako ludzie w gruncie rzeczy żyją według podobnych schematów i zachowują się podobnie jednak. Z tych względów własnie, skłaniałabym się ku rozumieniu poezji, jeśli istnieje w ogóle coś takiego jak szczyt możliwości językowych.(pogadamy jeszcze, jak zacznę i skończę filologię). 🙂
Ludzie żyją według różnych schematów, które dyktuje im… język. Nie jest jeszcze jasne, w jakiej części język kształtuje nasze postrzeganie rzeczywistości, ale obstawiam, że w znacznej, choć pewne cechy wspólne dla wszystkich znajdziemy.
Co do dowcipów, to właśnie chodzi o to, o czym wspomniałaś. Plus sam fakt, że mówimy o abstrakcji, a to ona odnosi się do najwyższych funkcji psychicznych, co z kolei umożliwiła nam kora nowa (tzw. mózg neossaków), czyli najmłodsza anatomicznie „warstwa” mózgu. Neuropsychologia i psycholingwistyka są fascynujące! 😀
To w sumie mógłby być wpis nie tyle językowy, co poradnik życiowy, którego tytuł mógłby brzmieć :” jak dobrze zacząć kłótnię? „A dalej, „pamiętaj niezawodnym i najlepszym sposobem na udaną kłótnię jest wypominanie przeszłości… „:P
Jeszcze sobie nie wyobrażam, ze mogłabym się kłócić z kimś w nieswoim języku, ale wydaje mi się że w momencie kiedy poczuję, że mogę, to będzie znak, że opanowałam angielski 🙂
Jedni mówią, że szczytem umiejętności językowych jest rozumienie dowcipów danego języka, a ja uważam, że raczej umiejętność rozumienia poezji i literatury pięknej plus to, w jakim języku myślimy i liczymy.