Oto trzecia już odsłona serii wpisów, w których prezentuję Wam słówka języka angielskiego nie tylko oficjalnie uznawane za najpiękniejsze, ale i moje ulubione, których wymowa ma w sobie to coś.
- Siobhan – najcudowniejsze żeńskie imię pod słońcem, które czytamy [ʃə’vɔ:n]. Nie brzmi zbyt po angielsku, wiem, no i technicznie jest irlandzkie, ale ma korzenie w anglo-normańskim dialekcie, więc cicho tam. Jest niczym curry wśród imion: per se nieangielskie, ale coraz popularniejsze na Wyspach. No po prostu pasuje i po co te zbędne dyskusje?!
- rosacea – kolejny piękny termin medyczny dla niepięknej przypadłości, a mianowicie trądzika różowatego. Czytamy słodko [rəʊ’zeɪʃə].
- aurora – ciekawa historia z tym słowem, bo generalnie jest to zorza polarna, ale w języku angielskim istnieje dalsze rozróżnienie na zorzę występującą na półkuli północnej (the Aurora Borealis lub the Northern Lights) oraz południowej (the Aurora Australis lub the Southern Lights). Wyraz ten czytamy [ə’rɔ:rə] (dla ciekawych świata Borealis czytamy [,bɔ:ri’eɪlɪs], a Australis wymawiamy [ɑ’streɪlɪs]).
- buoyancy – kolejny fonetyczny poemat, który wygląda podchwytliwie. Jego wymowa to [’bɔɪənsi], a oznacza „pływalność” oraz „wyporność”.
- hypnotic – to słówko oznacza „hipnotyczny” i czytamy je [hɪp’nɒtɪk]. Podoba mi się ten wyraz ze względu na… język polski, a mianowicie nazwę „lek hipnotyczny”, czyli innymi słowy lek nasenny.
- dandelion – wszyscy znają i (na ogół) kochają, gdy są dziećmi. To angielska nazwa mlecza, przy czym „dmuchawiec” to dandelion clock (choć i często na dmuchawce mówi się po prostu dandelion). Wymawiamy [’dændɪ,lɑɪən].
- versatile – ten przymiotnik w zależności od kontekstu może być tłumaczony jako „wszechstronny” bądź „bystry”. Czytamy go [’vɜ:(r)sətɑɪl].
- pendulum – nie wiem co, ale coś w tym słówku jest pociągająco niepokojącego. Oznacza „wahadło” i czytane jest [’pendjʊləm].
- proclivity – ten rzeczownik oznacza „tendencja”, „inklinacja” czy „skłonność”. Czytamy go [prəʊ’klɪvəti].
- scruff – skoro w drugiej części moich ulubionych słówek wspomniałem woof, nie mogło zabraknąć i scruff. Oficjalnie słówko oznacza „niechluj”, ale ma silne konotacje erotyczne i używa się go do określenia faceta z, jak ja lubię mówić, zwierzem na pysku. Czytamy ostro i brutalnie [skrʌf].
- myrrh – tak, dobre widzicie, że jest to trzydzieste pierwsze słówko, ale zostawiłem je na koniec, ponieważ dzięki swej arcybrytyjskiej wymowie [mɜ:(r)] jest moim faworytem. Oznacza „mirra”.
Co ciekawe, jeśli przyjrzeć się różnym listom angielskich słówek uważanych za najpiękniejsze i najpaskudniejsze, to widać, że do tej pierwszej grupy należą w dużej mierze słowa pochodzenia łacińskiego, greckiego i francuskiego, a w drugiej znajdziemy te, które przeniknęły z niemieckiego. Smuteczek trochę.
Te i inne słówka dostępne są też w mojej klasie na platformie Quizlet (instrukcja obsługi wraz z przeglądem ćwiczeń znajdują się we wpisie Quizlet: platforma do nauki słownictwa).
Uwaga: wpis zawiera symbole IPA (International Phonetic Alphabet, czyli Międzynarodowy alfabet fonetyczny). Bez odpowiedniego wsparcia ze strony oprogramowania możliwe jest, że w miejscu właściwych znaków Unicode pojawią znaki zapytania, kwadraty i inne niefonetyczne symbole. Ponadto jako anglista, nie amerykanista, siłą rzeczy mówię tu o brytyjskiej wersji języka angielskiego. Więcej o symbolach, ich znaczeniu i wymowie znajduje się we wpisie Angielska fonetyka: zarys dźwięków.
Pewnie zostanę wyjątkiem w historii, bo imię Siobhan mi się nie podoba. Za to uwielbiam takie imiona jak Tatiana, Irina czy Oksana, no ale one z angielskim nie mają nic wspólnego.
Najbardziej z tej listy podobają mi się „dandelion” oraz „aurora” (chociaż wolę naszą „zorzę”). „Scruff” podoba mi się najmniej. Co do słowa „pendulum”, mam złe skojarzenia. Ładne ą też słowa „sepulchral”, „nevermore” i „forevermore”. Przypomniały mi się nieco zbyt późno.
Niemiecki nie brzmi brzydko, ale faktycznie, kiedy angielski i niemiecki mają słowa podobne, angielskie odpowiedniki brzmią lepiej. Faktycznie, najładniejsze słowa są z łaciny, greki oraz samego angielskiego, chociaż zapożyczeń z niemieckiego chyba aż tak wiele nie jest.
Tak poza tym, także chce Ci się śmiać, gdy słyszysz lub wymawiasz wyraz „concoction”?
A moje dziecko w wieku lat 13 stwierdziło, że najpiękniej brzmiące angielskie słówko to „diarrhea „- biegunka , choć znaczenie wszak nie przynosi nic przyjemnego.
Za to kiedy sprzedawałam je swoim uczniom jako „najpiękniejsze”, zapamiętywali bez problemu. Potem, po kolejnym egzaminie maturalnym,mój kolega spytał: ” Co jest z tymi „twoimi” dziećmi ? Chyba ze czterech miało rozmówki o zdrowiu i wszyscy mieli problemy z biegunką ! 😉
Mnie też się to słówko podoba! Trzeba tylko uważać, by nie pomylić z „diary”. 😀
Zgadzam się co do Siobhan. Pamiętam w jakim byłam szoku, kiedy znajoma Angielka próbowała mi kiedyś przeliterować swoje imię;) Brakuje mi 'hierarchy’ w tym zestawieniu – wymowa tego słowa z angielskim akcentem jest genialna:D
Tradycyjne irlandzkie imiona są w ogóle przepiękne: Saoirse, Roisin, Caoimhe, Eoghan, Mairead, Niamh, Grainne… <3
Ale że "hierarchy"? Why? 😛
A dlaczego 'scruff’? każdemu podoba się co innego:)
Dlatego pytam, co Ci się podoba w wybranym przez Ciebie wyrazie. Mnie w „scruff” podoba się już sam zapis, wymowa niemalże identyczna z „rough”, no i to erotyczne napięcie, które mi się z nim kojarzy. 😉
No widzisz, a dla mnie non-rhotic 'r’ jest mega seksowne jak własnie w ˈhaɪəˌrɑːkɪ;) W ogóle to muszę chyba stworzyć oddzielny wpis na blogu poświęcony 'r’;)
Kurde, też o tym myślałem, bo uwielbiam ten brytyjski brak rotyzacji! 😀 Mam jednak póki co zaplanowane inne teksty.
Te imiona faktycznie są piękne.
Siobhan Thompson prowadzi super kanał na YT – Anglophenia. Ale w życiu bym nie pomyślała, że imię to pisze się w ten sposób. Jakoś wcześniej nie zwróciłam uwagi. Ale faktycznie, ładnie się wymawia 🙂
Co do „rosacea” – słówko i przypadłość mają w sobie coś z róży. Podobnie, jak w języku polskim. Warto dorzucić też inną przypadłość: „nausea”, ale wymowa zgoła inna.
Z tych 10 słówek dla mnie najładniejsze to „versatile”.
Uwielbiam Anglophenię! Kilka moich wpisów (aktualnie bodajże dwa) było wspomaganych bądź inspirowanych tym kanałem. To imię można jeszcze pisać z akutem nad „a” lub nawet przez „ai”.
„Nausea” nie ma dla mnie tego czaru. Zastanawiałem się jeszcze nad „diarrhoea”, ale jak widać wygrała „rosacea”. 🙂
Rzeczywiście piękne słówka, rosacea wygrywa 😉
Tak? Ja się nie mogę zdecydować, ale gdybym miał wybrać jedno z całej serii, w której przedstawiłem łącznie 30 słówek, to byłoby to chyba „Horologium”. 🙂
Angielska herbatko, Siobhan is an Irish name 🙂 as well as e.g. Sinead.
These names were introduced into Ireland by the Anglo-Normans in the Middle Ages….
I know, that’s why I mentioned its origin. It’s the curry of all English names – technically not English per se, but deemed quite English because of its growing popularity. 🙂 I think you’re right, though – I should’ve mentioned its actually Irish. I shall do it straight away. Do… did… done!