Jakie błędy językowe popełniają Brytyjczycy?

Często dzieje się tak, że ktoś wyjeżdża do obcego kraju i uczy się języka nie na kursie, ale od ludzi, których ma wokół siebie, i ze środowisk, w których się obraca. Ludzie ci jednak często popełniają błędy, które później wychodzą, gdy zajrzy się do pierwszej, drugiej czy trzeciej książki. Osoba przyswajająca język angielski doznaje wtedy dysonansu (takiego niemilaskiego uczucia, gdy pojawia się niezgodność), że podręczniki i nauczyciel mówią jedno, a życie drugie. Co wtedy? Iść za głosem tłumu czy słuchać nauczyciela?

Co w niniejszym tekście nazywam błędem, nazywam tak na potrzeby samego wpisu, ale jednocześnie mam świadomość, że są to zjawiska powszechne. Poprawność w dużej mierze zależy bowiem od kontekstu; sytuacji, kto z kim rozmawia, co i po co w ogóle komunikuje. Nie zmienia to faktu, że istnieją pewne uniwersalne reguły tworzące normę, które należy poznać.

Omawiane przeze mnie kwestie dotyczą gramatyki i leksyki niepoprawnej właśnie z punktu widzenia standardowego języka angielskiego niedopuszczającego regionalnych różnić, osobistego wyboru i różnić w formaności. Jest to język, którego uczą się wszyscy (rodzimi czy nierodzimi użytkownicy) na wszystkich szczeblach edukacji. Błędy fonetyczne czy stylistyczne kompletnie pomijam ze względu na ich mnogość, a także nie poruszam wątków o niejasnym charakterze, które mogą stanowić dialekty oraz warianty języka angielskiego dopuszczalne przez ogólnie przyjęty wzorzec. Jak w innych moich wpisach, błędy oznaczam gwiazdką (ang. asterisk, nie Asterix).

Ortografia, ortografia, ortografia. Język angielski jest językiem niefonetycznym, co oznacza, że to, co słyszymy, niezbyt jest odzwierciedlone w pisowni. Angielska ortografia sprawia problemy również i Brytyjczykom. Oto krótka lista ze szczytu najczęściej spotykanych pomyłek w pisowni, wynikłych z tego, że wyrazy te to tak zwane homofony, czyli słówka o tej samej wymowie, ale zazwyczaj innej pisowni i zawsze innym znaczeniu (no dobra, technicznie nie wszystkie z poniższych są rzeczywiście homofonami, szczególnie w bardziej starannej mowie, ale w potocznej i szybkiej – jak najbardziej). Takich pułapek, w które rodzimi użytkownicy języka angielskiego często wpadają, jest bardzo dużo, ponieważ język angielski jest podatny na tego typu błędy. Jeśli chcecie zgłębić temat, zapoznajcie się z serią artykułów Najczęściej mylone słowa.

  • *Is this you’re jacket?
    Is this your jacket?
  • *Your tired, aren’t you?
    You’re tired, aren’t you?
  • *It’s they’re business, not ours.
    It’s their business, not ours.
  • *Look over their!
    Look over there!
  • *There going to be angry.
    They’re going to be angry.
  • *Were did you put the keys?
    Where did you put they keys?
  • *They where late again.
    They were late again.
  • *Its really annoying!
    It’s really annoying!
  • *What do you think of it’s smell?
    What do you think of its smell?

Niezgodność podmiotu z orzeczeniem. Gdybym dostawał złocisza za każdym razem, gdy widzę/słyszę taki błąd, pisałbym ten tekst z prywatnej wyspy gdzieś na Oceanie Przespokojnym. W skrócie to tak naprawdę o liczbę chodzi, przy czym ta liczba jest istotna tym bardziej, że nierzadko zmienia znaczenie rzeczownika, o czym przeczytacie w serii wpisów Znaczenie rzeczownika a jego liczba.

  • *Every one of those people need more time.
    Every one of those people needs more time.
  • *The number of the casualties are increasing.
    The number of the casualties is increasing
  • *A number of people is waiting.
    A number of people are waiting.
  • *There’s 10 people in the room.
    There’re 10 people in the room.
  • *There used to be less cars on the streets
    There used to be fewer cars on the streets.
  • *I eat less sweets than I did when I was child.
    I eat fewer sweets than I did when I was child.

Was dla wszystkich! Brytyjczycy często stosują was dla każdej osoby, tym samym poza nawias językowego społeczeństwa wyrzucając biedne were. Nie jest to błąd bardzo słyszalny, a przynajmniej nie dla niewprawionego ucha, ponieważ operatory i czasowniki posiłkowe w języku angielskim na ogół nie są akcentowane (choć, oczywiście, to zależy gdzie i kiedy).

  • *They was joking!
    They were joking!
  • *You was there.
    You were there.
  • *We was so tired.
    We were so tired.

Podstawianie formy trzeciej. Nie jest rzadkością stosowanie trzeciej formy czasownika (imiesłowu biernego) tam, gdzie powinna być druga forma (czas przeszły). Wprowadza to dodatkowe zamieszanie w i tak już niełatwy system czasów (oraz wymowę niektórych podchwytliwych przeszłych form). Albo mówimy coś w czasie Present Perfect, albo Past Simple. Żadnych miksów się nie robi, to nie bar.

  • *I done it.
    I’ve done it. / I did it.
  • *She gone home.
    She’s gone home. / She went home.
  • *They run over there.
    They’ve run over there. / They ran over there.

Podstawianie formy drugiej. Niejako odwrotność wcześniejszego punktu, czyli stosowanie formy drugiej tam, gdzie niebo woła o pomstę do piekła o formę trzecią. Co ciekawe, z jakiegoś mistycznego powodu szczególnie dotyczy to czasowników kończących się na –en.

  • *You have broke it!
    You’ve broken it!
  • *I haven’t took your wallet.
    I haven’t taken your wallet.
  • *They’ve drove off.
    They’ve driven off.

Kosmiczna wyrzutnia elipsą zwana. Jak nazwa wskazuje, jest to pomijanie jakiegoś elementu zdania. Może to być niemalże dowolny element, ale na ogół jest to coś czysto gramatycznego, co bardzo utrudnia naukę osób już mieszkających w Wielkiej Brytanii (szczególnie samouków). Błąd tak częsty, że nie zdziwiłbym się, gdyby kiedyś przestał być błędem, jako że wiele osób popełnia go rozmyślnie (ja również). Jest to zwyczajnie wygodne w rozmowie ze znajomymi, rodziną lub gdy piszemy wiadomości tekstowe. Wyrzutnia najczęściej dotyczy operatorów (głównie w pytaniach) oraz osób. Warto przy tym zwrócić uwagę, że takie pozbawione operatora pytania nie są identyczne z poprawnymi, gdyż bywają bardziej bezpośrednie, natarczywe i zwyczajnie mniej grzeczne.

  • *You have any money?
    Do you have any money?
  • *What you doing?
    What are you doing?
  • *You up?
    Are you up?
  • *You done yet?
    Have you done it yet?
  • *Feeling bad.
    I’m feeling bad.
  • *Not feeling well.
    I’m not feeling well.
  • *What she said?
    What did she say?

What zamiast that/which. Wyjątkowo zły angielski nawet jak na standardy innych błędów! Jak wiemy (a kto nie wie, ten się zaraz dowie), wszystkie trzy słówka są zaimkami względnymi i używa się ich podobnie, ale nie tak samo. W skrócie: what używamy zamiast rzeczownika, do którego się ten zaimek odnosi, a which oraz that razem z tym rzeczownikiem.

  • *I have some clothes what need washing.
    I have some clothes that/which need washing.
  • *This is the document what you need.
    This is the document that/which you need.
  • *Where’s the thing what I asked you for?
    Where’s the thing that/which I asked you for?

Of zamiast have. Bardzo. Częsta. Pomyłka. Chodzi o zastosowanie czasowników modalnych w przeszłości, a wynika z tego, że w potocznej mowie czasownik have w tej konstrukcji brzmi bardzo podobnie lub nawet identycznie jak przyimek of. Błąd ten jest widoczny głównie w piśmie, ale w mowie też się da go wyczaić. Bardzo, bardzo zły angielski. Niegrzeczny. Niedobry. Potrzebuje klapsa.

  • *You should of told me!
    You should’ve told me!
  • *They might of gone home by now.
    They might’ve gone home by now.
  • *John could of asked Ann for the money.
    John could’ve asked Ann for the money.

Przymiotnik czy przysłówek? Tak, Brytyjczycy często mylą przymiotniki (słówka opisujące rzeczowniki) i przysłówki (słówka opisujące zwykle czasowniki). Wynika to po części z nieznajomości podstaw gramatyki oraz faktu, że wiele słówek w angielskim to jednocześnie przymiotniki i przysłówki. Co więcej, często to i sam czasownik dyktuje, czy będzie się łączył z przymiotnikiem, czy przysłówkiem, o czym pisałem w artykule Czy slogan I’m lovin’ it jest gramatycznie poprawny?. Naprawdę trzeba na to zwracać uwagę, bo niekiedy ze zmianą kategorii słowa zmieniają znaczenie, co poruszyłem w tekście I’m good czy I’m well?.

  • *You dance really good!
    You dance really well!
  • *I feel badly about that.
    I feel bad about that.
  • *He said it rightly.
    He said it right.
  • *She sang flatly.
    She sang flat.
  • *Please, stay closely.
    Please, stay close.
  • *It looks strangely.
    It looks strange.

Podwójne stopniowanie. Skoro przy przymiotnikach jesteśmy, równie częstym błędem jest ich podwójne stopniowanie. W skrócie: przymiotniki jednosylabowe odmieniamy za pomocą końcówek -er i -est, minimum trzysylabowe za pomocą słówek more i most, a dwusylabowe różnie. Nie przeszkadza to jednak niektórym „wzbogacać” przymiotniki wszystkim, czym popadnie.

  • *That house was more cheaper.
    That house was cheaper.
  • *It’s more hotter here.
    It’s hotter here.
  • *Your food was more better.
    Your food was better.
  • *Your jacket is more cuter than mine!
    Your jacket is cuter than mine!

Wielokrotne przeczenia. W polskim zdaniu na, dajmy na to, sześć słów może być aż pięć przeczeń, i choć jest to nie do pomyślenia w języku angielskim, także tu zdarzają się wielokrotne przeczenia, aczkolwiek zwykle jest to celowy zabieg mający na celu dodanie wypowiedzi gangsterskiego charakteru. Czy coś.

  • *We ain’t got no money!
    We’ve got no money! / We have no money!
  • *I didn’t say nothing.
    I didn’t  say anything. / I said nothing.
  • *You won’t go nowhere.
    You won’t go anywhere. / You’ll go nowhere.
  • *I haven’t seen nobody here.
    I haven’t seen anybody here. / I have seen nobody here.

Nieużywanie trybu łączącego. O ile jestem wyrozumiały dla moich uczniów będących Polakami, o tyle kompletnie nie rozumiem, dlaczego z tym zagadnieniem problem mają osoby, których pierwszym językiem jest język angielski lub inny, w którym ten tryb istnieje. To znaczy rozumiem, ale dziwię się. Jest to duuuży błąd, bo często zmieniający znaczenie zdania. Jak jest zbudowany tryb łączący i do czego się go stosuje, przeczytacie w serii Tryb łączący.

  • *It’s important he goes to hospital.
    It’s important he go to hospital.
  • *If I was you, I’d take the job.
    If I were you, I’d take the job.
  • *It’ll be necessary that you are in time.
    It’ll be necessary that you be in time.
  • *It was advisable you didn’t say a word.
    It was advisable you not say a word.

Błędy. Wszyscy je popełniamy we własnym, ojczystym języku, a co dopiero w języku, którego się uczymy. Wygrywa jednak ten, kto się na błędach uczy. Dlaczego? Wiedza o tym, co poprawne, a co błędne, to dwie strony językowego medalu. Zatem czy to rzeczywiście ważne, by nie powtarzać powyższych błędów? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam na to pytanie, niemniej ich powszechność skutkuje podejściem, że gramatyka nie jest potrzebna. Owszem, może i nie jest, by sobie bułkę w sklepie kupić, ale jak się chce więcej rozumieć, zdać lepiej egzamin, otrzymać coś warty certyfikat językowy, pójść na studia, znaleźć pracę, dostać awans czy emigrować, trzeba się nauczyć mówić poprawnie. Po prostu.

Trzeba, ale i zwyczajnie warto. Kto potrafi mówić poprawnie, posiada zdolność dostosowania się do danej sytuacji; może wybrać, kiedy mówić lepiej, a kiedy zabawić się z własnym czy cudzym językiem. Sam decyduje, jak chce brzmieć, a co za tym idzie, jak zostanie odebrany przez innych. Kto tego nie potrafi, nie ma luksusu swobody i sam pozbawia się różnych perspektyw. Tylko czy w nauce języka nie chodzi przypadkiem o to, by być w stanie tak nim manipulować, aby służył naszym celom?

,
8 comments to “Jakie błędy językowe popełniają Brytyjczycy?”
  1. Super tekst jak zawsze. Większość błędów wyłapywałam mieszkając w Londynie (oprócz trybu łączącego – tu siem muszem skupić), i puszczałam mimo uszu, czasem podnosząc brew, ale wszelkie „should of” i „could of” wpieniały mnie niesamowicie, normalnie jakaś płachta na byka. Jestem pod przedłużonym wpływem zjawiska zwanego „baby brain” więc mój angielski nieco przyrdzewiał jak na moje wysokie standardy, ale przez lata pracowałam w małej firmie angielskiej, której szef-Anglik jest dyslektykiem i ogólnie kiepsko mu idzie słowo pisane (z mówieniem za to pięknie) więc regularnie poprawiałam jego błędy i zasadniczo byłam copywriterką od maili po website content. Często komentował że mój pisany angielski jest lepszy od angielskiego wielu Brytyjczyków. Sadly, this may not be so true anymore but hey, I have a baby girl instead! Pozdroofki dla authora 😉

  2. Świetny tekst! <3 Myślę, że to niezwykle istotne, aby każdy, kto uczy się angielskiego miał świadomość, że również Brytyjczycy popełniają mnóstwo błędów. Nie zawsze więc będziemy mówić stylistycznie i gramatycznie poprawnie ucząc się wyłącznie przebywając wśród Brytyjczyków i bez jakiegokolwiek wsparcia nauczyciela:) Jednocześnie przyznaję się bez bicia, że rozmawiając czy pisząc mejle ze znajomymi zwykle wywalam operatory:D oh well!

  3. Bardzo ciekawy artykuł. Oni popełniają błędy na tej samej zasadzie co Polacy. Jest mnóstwo osób mówiących z błędami a często nawet zamierzonymi. Takie skróty myślowe … Wniosek z tego, że my zbyt często aż za bardzo przejmujemy się idealną konstrukcją zdania w odpowiednim czasie. Byle się zrozumieć 🙂

    • Błędami nie należy się przejmować, ale wypada się na nich uczyć. Dla mnie to coś więcej niż byle się zrozumieć. Polacy do siebie też nie mówią bezosobowo, w złych przypadkach czy czasach. I choć nikt na co dzień nie mówi jak Mickiewicz czy Szymborska, posługiwanie się pewnym ofólnie przyjętym standardem mówi sporo o człowieku i jego szacunku do języka, kultury i innych ludzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *