Niezwykłe fakty o królowej Wielkiej Brytanii

Matthew Santoro przedstawia mało znane fakty na temat królowej Wielkiej Brytanii, bo chociaż aktualnie władczyni pełni funkcję głównie reprezentacyjną, to władza, którą otrzymała, jest niemalże absolutna.

Zwolnienie z podatków

Mówi się, że w życiu pewnym można być tylko śmierci i podatków. Królowej to nie dotyczy. Nieśmiertelna ponoć nie jest, ale podatków płacić nie musi. Pomimo tego od 1992 roku członkowie rodziny królewskiej nie tylko dobrowolnie płacą podatki w sumie równej temu, co płaciliby jako zwykli obywatele, ale i podają do wiadomości publicznej dane odnośnie wydatków Korony.

Królewski zwierzyniec

Gdyby ktoś wpadł na genialny pomysł, by sprawić sobie delfina do przydomowego akwarium, nie mógłby, ponieważ dzięki prawu ustawionemu w 1324 przez króla Edwarda II, królowa jest prawowitym właścicielem nie tylko wszystkich delfinów, ale i jesiotrów, morświnów i wielorybów na brytyjskich wodach (i choć akurat delfiny to ssaki, zwierzęta te zbiorowo nazywa się rybami królewskimi). Tak więc jeśli ktoś chce rybkę, złota musi wystarczyć. Albo lepiej: smażona. Z fryciochami. Fish and chips, bitches!

Konsumpcja łabędzi

Łabęcina… to znaczy mięsko z łabędzi niektórzy uważają za rarytas, ale jeśli ktoś zapragnie na terytorium Wielkiej Brytanii zapolować na łabędzie, a następnie je zgrilować, upiec, zamarynować czy co tam się z nimi robi, musiałby zmienić plany, chyba że chce trafić za kratki. Jedzenie łabędzi na Wyspach jest nie tylko przestępstwem, ale i obrazą Korony, ponieważ – jak w przypadku delfinów – monarchini jest prawowitym właścicielem wszystkich łabędzi na ziemiach i wodach znajdujących się pod jej panowaniem. Aktualnie prawo to egzekwuje tylko w obrębie niektórych fragmentów Tamizy, gdzie co roku specjalne służby wyławiają ptaki, obrączkują je i wypuszczają. Swoją drogą warto zwrócić uwagę na wymowę nazwy tej rzeki w języku angielskim. Thames czytamy [temz], taka też jest standardowa wymowa rzek o tej nazwie w Kanadzie i Nowej Zelandii. Dwudźwięk [eɪ] bywa słyszany w amerykańskim angielskim, ale i tam nie jest to standard, a przez Brytyjczyków taka wymowa uważana jest za błędną.

Piracenie na drodze

Niejedną osobę ograniczenia prędkości przyprawiają jak nie o wylew, to przynajmniej o rozedrganie powieki, ale królowa nie musi przejmować się takimi drobnostkami jak limity. Zgodnie z prawem może ona bowiem poruszać się z dowolną prędkością, o ile pozwalają na to ruch na drodze, stan jej stawów i prawa fizyki. Coming throuuugh, peasants! I właśnie to jeden z powodów, dla których podczas studiów na Wyspach nie zdecydowałem się na wynajem samochodu.

Papierologia niestosowana

Kto jest kierowcą, ten wie, jakie niemilaskie konsekwencje grożą za nieposiadanie dokumentów podczas kontroli drogowej. Podobnie podróżni lecący do wielu krajów bez paszportu napotkaliby spore problemy. Na szczęście królowa nie musi się martwić czymś tak przyziemnym, jak drzyjpapieruchy, ponieważ nie ma ona obowiązku posiadać ani jednego, ani drugiego dokumentu, gdyż prawa jazdy i paszporty są wydawane w jej imieniu. Z tego samego powodu pojazdy, którymi się ona porusza, nie muszą posiadać żadnych oznakowań typu numery rejestracyjne. W sumie ma to sens, bo na co komu takie numery, skoro może poruszać się z prędkością światła? I tak nikt by ich nie przeczytał.

Uchylenie wolności informacji

Chyba we wszystkich demokratycznych krajach istnieje taka czy inna ustawa regulująca wolność informacji, zgodnie z którą obywatele i media mogą na drodze urzędowej zadawać pytania osobom publicznym, o ile pytania te nie są natury prywatnej. W Wielkiej Brytanii ustawa obejmuje wszystkich za wyjątkiem rodziny królewskiej, o co zadbała sama królowa celem uchronienia siebie i swoich bliskich od złej prasy. O komentarze można więc błagać ile wlezie, ale rodzina królewska nie ma obowiązku udzielać żadnych odpowiedzi.

Unikanie procesów sądowych

Królowa ani nie musi przedstawiać żadnych dowodów, ani odpowiadać na pozwy, ani nawet nie ma obowiązku stawiać się na rozprawach. Fizycznie niemożliwe jest wręcz, by zaciągnąć królową do sądu z powództwa cywilnego, bo posiada ona immunitet. Co więcej, królowa nie musi obawiać się także potencjalnych pozwów płynących z innych państw, ponieważ chroni ją przed nimi prawo międzynarodowe. Jeśli więc komuś nie spodobało się coś, co zrobiła Korona, może sobie co najwyżej cichutko popiskać i popłakać w kąciku, bo złożenie pozwu może się obrócić przeciw powodowi.

Porwania i uprowadzenia

Nie żebym chciał, ale gdybym z nudów zabrał komuś dziecko, pewnie moja językowa kariera szybko by się skończyła, bo w więzieniach raczej nie mają internetów dla osadzonych, i niby trudno sobie wyobrazić staruszkę wyrywającą z rąk rodziców rozwrzeszczanego bejbeja, królowa gdyby tylko zechciała, mogłaby sobie wziąć (eufemizm na „uprowadzić”) dowolne dziecko znajdujące się pod jej jurysdykcją, ponieważ prawnie jest protektorką i opiekunką wszystkich brytyjskich dzieci.

Demolka na legalu

Co prawda dotyczy to tylko sytuacji stanu wyjątkowego oraz zagrożenia życia lub zdrowia swojego lub swojej rodziny, ale królowa ma także prawo uzyskać dostęp (czyli zwyczajnie włamać się) do dowolnej posiadłości znajdującej się na terenie Wielkiej Brytanii. Ponadto królowa jest też uprawniona do dewastacji, gdyby zaszła taka potrzeba. Wszystko w imię bezpieczeństwa, oczywizda. I lepszego gustu co do wyboru zasłon do salonu.

Sądowa nietykalność

Tak naprawdę królowej nie krępują niemal żadne prawne więzy, ponieważ po prostu nie może być ona sądzona na brytyjskiej ziemi. Gdyby więc zapragnęła, dajmy na to, zatłuc maczugą kilka osób w biały dzień w centrum Londynu, nikt by nic nie mógł z tym zrobić, ponieważ pozwy wnosi się w imię królowej, a ta nie musi obwiniać samej siebie. Formalnie rzecz ujmując, Korona ani nie popełnia błędów, ani nie podejmuje błędnych decyzji, gdyż jest niezdolna do błędnego myślenia – wszystkie decyzje podjęte przez Koronę są z założenia słuszne. Jedyne, co można by zrobić, gdyby królowa puściła wodze morderczej fantazji, to się zadziwić, że osoba w jej wieku jest w stanie tak sprytnie posługiwać się bronią obuchową.

Myli się jednak ten, kto uważa, że królowa stoi ponad prawem. Nie stoi. Ona jest prawem; jego istotą i ucieleśnieniem.

Jeśli wpis Was zainteresował, polecam tekst Fakty i mity o Brytyjczykach i Wielkiej Brytanii, z którego dowiecie się m.in. kogo nazywamy Anglikiem, a kogo Brytyjczykiem, jaka pogoda rzeczywiście panuje na Wyspach i o co chodzi z tą popołudniową herbatką.

Uwaga: wpis zawiera symbole IPA (International Phonetic Alphabet, czyli Międzynarodowy alfabet fonetyczny). Bez odpowiedniego wsparcia ze strony oprogramowania możliwe jest, że w miejscu właściwych znaków Unicode pojawią znaki zapytania, kwadraty i inne niefonetyczne symbole. Ponadto jako anglista, nie amerykanista, siłą rzeczy mówię tu o brytyjskiej wersji języka angielskiego. Więcej o symbolach, ich znaczeniu i wymowie znajduje się we wpisie Angielska fonetyka: zarys dźwięków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *