Czas płynie, leci i zapieprza, a z nim do głów wpadają nam kolejne apetyczne językowe kąski. Cóż to tam podziało się na fejsie w minionym miesiącu? Jak zwykle dużo!
- Get it through your head! -> Wbij to sobie do głowy!
- You’re next. -> Jesteś następny.
- Hold me tight! -> Obejmij mnie mocno!
- Don’t let go! -> Nie puszczaj!
***
Rzeczownik an element to zarówno „kawałek/element”, „żywioł”, jak i „pierwiastek”. Zwrot to be in one’s element tłumaczymy natomiast „być w swoim żywiole”.
***
Those who live in glass houses should not throw stones (dosł. „ci, którzy żyją w szklanych domach, nie powinni rzucać kamieniami”) to powiedzenie oznaczające, że nie należy krytykować innych za ich błędy (szczególnie podobne do naszych), bo każdy ma wady i nikt nie jest idealski. Żodyn!
***
Czy wiecie, że „kompas” to po angielsku a compass? Szok to mało powiedziane. Rzeczownik ten ma też całkiem zwyczajną liczbę mnogą… ale czy na pewno? Ha, właśnie nie! To znaczy ma, ale compasses to jednocześnie… „cyrkiel”. I co Wy na to? Zatkauo kakauo?
***
Oto dwa podobne czasowniki, które często są mylone, ale mylić je to pomyłka.
- to meet: spotykać/poznać kogoś
- to encounter: napotykać np. problem, przeszkodę
Na co dzień często zamiast to encounter stosuje się frejzala to come across, więc warto o tym pamiętać! Podobnie w przypadku to meet: można użyć to bump into, gdy wpadliśmy na kogoś przypadkiem. I owszem, można spotkać się z zastosowaniem to encounter względem ludzi i choć również sugeruje przypadkowe wpadnięcie na kogoś bądź też spotkanie kogoś po raz pierwszy, to jest dość formalne i na co dzień tak no niezbyt.
***
Jeśli coś jest the bee’s knees – czyli kolanami pszczoły – to znaczy, że jest superowe. This blog is the bee’s knees, innit? Warto też wiedzieć, że „osa” to po angielsku a wasp, bo jakoś wszyscy pszczoły znają, ale o biednych osach zapominają. I im przykro!
***
Jedna z moich uczennic miała swój wieczór panieński (a hen night), po którym rozmawialiśmy o różnych poziomach upojenia alkoholowego.
- tipsy: wstawiony
- drunk: pijany
- shitfaced/hammered/wasted: schlany
Jeśli się nie pije z umiarem (to drink in moderation), to po imprezie bywa, że ma się kaca, czyli to be hungover albo to have a hangover. Chyba że jak ja jest się abstynentem (a teetotaller), to wtedy żadne bóle cielesno-moralne nie są znane.
***
Swoją drogą a hen to „kura”. „Kogut” to a rooster (w wersji amerykańskiej) lub a cock (a wersji brytyjskiej). Tak, to ten sam cock, którym niezbyt kurturarsko nazywamy zewnętrzny męski narządy kopulacyjny. Z kolei „drób” to poultry. Pyszności!
***
Madness to „szaleństwo”, a sam przymiotnik mad oznacza zarówno „szalony”, jak i „zły/wkurzony”. Pojawia się też w porównaniu as mad as a hatter/March hare, czyli „szalony jak kapelusznik/marcowy zając”.
***
Skoro przy zwierzątkach jesteśmy, na zwierzątkach skończymy. Zakładam, że wszyscy wiedzą, że a dog to „pies” (ewentualnie ktoś wyjątkowo wątpliwej urody, szczególnie kobieta). Jako czasownik jednak oznacza „sprawiać problemy”. Istnieje też czasownik to mad-dog, który oznacza „gapić się”.