Przepis znaleziony w Kuchni Lidla, ale trochę go po swojemu podrasowałem. Wiecie, pół wiadra ziół i ćwierć krowy więcej. Danie jest pyszne, proste i szybkie w przygotowaniu. Muffiny świetnie nadają się jako danie główne czy dodatek do czegoś tam, np. prosiaka z bananami czy z czym tam się je świńszczyznę. Po prostu spróbujcie, o.
Igrediencje (12 muffinów standardowej wielkości)
– 200 g mąki pszennej
– 2 łyżeczki proszku do pieczenia
– po 1 łyżce oregano, bazylii i soli
– po 1/2 szklanki oleju i mleka
– 2 jajka
– 1 kula sera mozzarella
– 150 g salami
– 1/2 czerwonej papryki
– 6 plasterków pomidora
W oryginalnym przepisie z Kuchni Lidla przypraw było nieporównywalnie mniej, a całość była dość mdła, więc trochę przepis podrasował, by spasował mojemu przepalonemu zbyt szczodrymi dawkami chilli podniebieniu. Myślę, że można by też dać całą paprykę, jak i cebula pewnie by się ładnie wkomponowała. Ilość mięsiwa używamy w zależności od potrzeb (jam mięsożerny, więc przesytu nie znam).
Co do formy, to używam metalowej z firmy Wilton: standard na 12 muffinów, z powłoką zapobiegającą przywieraniu. Świetnie się myje, nic nie przywiera, nie przypala się, nie zmienia koloru i nie trzeba smarować tłuszczem. Idealnie!
Preparacja:
1) W jednej misce mieszamy dokładnie suche składniki (mąkę, przyprawy i proszek do pieczenia), w drugiej mokre (olej, mleko i jaja), a następnie obie masy łączymy.
2) Paprykę i salami kroimy na drobne paski, a ser albo ścieramy na tarce o grubych oczkach, albo drobno kroimy.
3) Pokrojoną paprykę z salami i 2/3 sera mieszamy z ciastem i nakładamy do foremek.
4) Pozostałym serem posypujemy wierzch muffinów i kładziemy po połowie plasterka pomidora. Można jeszcze sypnąć zielska od góry, bo ziółek nigdy dość!
5) Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy około 25 minut.
Upieczone muffiny wyjmujemy z piekarnika i studzimy chwilę przed wepchnięciem ich sobie do gardła, ponieważ są bardzo miękkie i łatwo je rozwalić, gdy się na nie rzuca z paluchami. Jemy z kulturą, do cholery!
Cebula nie :> Cebula się po zapieczeniu zrobi słodka i taka błe. Ja daję dużo, dużo czosneczku do wytrawnych muffinek, się komponuje.
A czy pizza z cebulą (i tuńczykiem, of course) jest personie znana? ;P Pyyycha! Natomiast czosnku nigdy za wiele, to prawda.