Phrasal verbs, czyli angielskie czasowniki złożone – część 2

W pierwszej części tłumaczyłem, czym są i czym nie są czasowniki złożone, a także przedstawiałem ich ogólny podział wraz z problematyką nazewnictwa, więc kto nie jest na bieżąco, ten niech koniecznie zawróci i naprawi swe życiowe błędy nim ruszy w dalszą podróż po angielskich czasownikach wielowyrazowych, by dzisiejsza część chociaż sprawiała pozory sensowności.

Wspomniany pierwszy wpis o czasownikach złożonych zakończyłem pytaniem o to, jak odróżnić czasownik przysłówkowy od czasownika przyimkowego. Problem z czasownikami złożonymi jest bowiem taki, że w jednym zdaniu ten mały wyraz znajdujący się po czasowniku (np. up, on, in, with) raz może funkcjonować jako przyimek i wtedy mamy do czynienia z czasownikiem przyimkowym, a w innym zdaniu objawi się jako przysłówek i wtedy mamy do czynienia z czasownikiem przysłówkowym. Dobrze zrozumieliście: ten sam wyraz będzie i przyimkiem, i przysłówkiem w zależności nawet nie od czasownika, ale samego kontekstu. Trzeba jednak wiedzieć, czym jest ten samodzielnie nic nieznacząca cząstka, by być w stanie odpowiednio ułożyć wyrazy w zdaniu, od czego zależy znaczenie wypowiedzi. Swoją drogą te nasze ukochane słówka typu up, on, in czy with są formalnie nazywane particles, czyli “partykuły”, ale znów w języku polskim partykuła to coś innego niż w angielskim, więc może lepiej po prostu porównajmy sobie zdania o tej samej partykule on:

  • czasownik przysłówkowy switch on – “włączyć”
    I switched on the computer.
    switched the computer on.
    Oba zdania są poprawne, ponieważ on jest tutaj w funkcji przysłówka określającego czasownik switch.
  • czasownik przyimkowy lie on – “leżeć na”
    He was lying on the bed.
    He was lying the bed on.*
    Tylko pierwsze zdanie jest poprawne, ponieważ tu on jest przyimkiem, toteż wymaga dopełnienia, którego w zdaniu drugim nie ma (a raczej jest, ale przed przyimkiem, a ma być po nim).

Skoro ta sama partykuła raz może pełnić funkcję przyimka, a raz przysłówka, jak można rozpoznać rodzaj czasownika? Jak odróżnić czasownik przysłówkowy od czasownika przyimkowego? Niektórzy gramatycy polecają wyjść od testu semantycznego, czyli po prostu znaczeniowego: jeśli można łatwo odgadnąć znaczenie czasownika złożonego, patrząc jedynie na sumę znaczeń jego części składowych, to najpewniej jest to czasownik przyimkowy. Z jednej strony ma to sens, bo przyimki nie zmieniają znaczenia czasownika, sugerują ruch bądź położenie i odnoszą się do dopełnienia, które muszą mieć. Słaba strona tego testu jest taka, że zwykle sam ten test nie wystarcza i trzeba zastosować inne testy, a mianowicie testy składniowe, czyli odnoszące się do budowy zdania i tego, w jaki sposób czasownik zachowuje się w zdaniu. W większości poza jednym, opisanym poniżej, mają one jednak niewielkie zastosowanie praktyczne dla nieprofesjonalistów (filologów, nauczycieli, tłumaczy) i szczerze mówiąc mam nieodparte wrażenie, że tylko pasjonaci będą nimi oczarowani. Ja jestem psychofanem gramatyki pod każdą postacią, toteż znam wszystkie, oczywizda, więc jeśli ktoś by był zainteresowany dyskusją bardzo wysokich lotów, just drop me a line.

Wracając na ziemię, mamy test na obecność dopełnienia. Jeśli jeszcze Wasze neurony się nie zderzyły i nie powstała żadna refleksja, pozwólcie, że przyspieszę psychologiczny proces inkubacji, rozwijając temat dopełnienia (ci z Was, którzy już siłowali się ze stroną bierną, powinni mniej więcej wiedzieć, o co chodzi, ale jeśli nie jesteście pewni, nie pamiętacie czy w ogóle nie wiecie, możecie zapoznać się z tym wpisem: Strona bierna nie taka znów bierna). By załapać najogólniejszą ideę dopełnień, zerknijmy na kilka zdań:

  1. I’m reading. I’m reading a book.
    Pierwsze zdanie nie ma dopełnienia, ale drugie już tak – a book – i precyzuje zdanie, choć nie jest wymagane, by całość było poprawna i zrozumiała, gdyż stosunkowo niewiele rzeczy można czytać.
  2. The snow’s melted.
    Dopełnienie zabronione, bo by nam wyszło, że to śnieg coś tam stopił, a tu mamy śnieg, który się (siebie sam jakby) stopił. Taki tam czasownik inakuzatywny niebiernikowym też zwany… no i po co te dyskusje?!
  3. I can.*
    Niby gramatycznie poprawne, ale nic niemówiące (chyba że jest krótką odpowiedzią), więc trzeba dopowiedzieć, co ja potrafię, np. I can speak English.
  4. I’m afraid of.*
    Absolutnie niegramatyczne i niezrozumiałe, bo nie wiadomo, czego się boję. Dopełnienie obowiązkowe po przyimku, np. I’m afraid of heights.

Ogólnie mówiąc, wszystkie zdania posiadają dwa elementy, a mianowicie wykonawcę i czynność, ale tylko pierwsze ma jeszcze jeden element: coś, na czym czynność jest wykonywana, a co stanowi nasze mistyczne dopełnienie. Nazwa idealna, bo dopełnienie dopełnia czasownik, żeby był pełny. Więcej powtórzeń nie wrzucę, bo nawet mnie nie przystoi. Dopełnienie jest zatem trzecim elementem w zdaniu – po osobie i czasowniku – który często jest wymagany, by zdanie było nie tylko poprawne, ale i po prostu zrozumiałe.

Nie inaczej jest z czasownikami złożonymi. Niektóre muszą lub mogą je mieć, a inne nie mają prawa go posiadać. Jeśli partykuła ma być przyimkiem, to dopełnienie musimy mieć, bo przyimek zawsze potrzebuje dopełnienia ze względu na to, że przyimki opisują dopełnienia, a nie same czasowniki. Na logikę: skoro element A musi opisywać element B, elementu B nie może zabraknąć, bo nic by nie miało sensu i byśmy utonęli we własnych słonych łzach. Jeśli partykuła ma być przysłówkiem, to dopełnienie możemy mieć, bo przysłówek może (ale nie musi) przyjąć dopełnienie ze względu na to, że przysłówki odnoszą się do samych czasowników, ale już nie do dopełnień. Znów uważam, że to logiczne, bo jeśli element A łączy się z elementem C, jak to się ma do elementu B? Dziwne, żeby coś musiało łączyć się z czymś, co wcale nie musi istnieć. Grammar, people, is so logical!

Jak być może już zauważyliście, minusem testu na obecność dopełnienia jest to, że dopełnienie może wystąpić bez względu na rodzaj czasownika złożonego, więc po samej jego obecności nie zawsze można się zorientować, czy to coś, z czym mamy do czynienia, to przyimek czy przysłówek (powtarzam po raz setny: przyimek musi, a przysłówek może przyjąć dopełnienie).

W związku z tym jeśli nie jesteście pewni, z którą wersją macie do czynienia, wyciągnijcie tę wiedzę ze słownika lub od Waszego ukochanego pana od angielskiego, bo nikt nie zgadnie, co ma czasownik na dnie, jeśli widzi go bez kontekstu, bez zdania, w próżni niespełnionych wyobrażeń o pełnym ułudy świecie bez gramatyki. Dzięki temu dowiecie się, czy dopełnienie może bądź powinno się pojawić przy czasowniku wielowyrazowym, a jeśli tak, to gdzie należy je umieści; przed partykułą lub po. Chyba że Wam nie zależy, że powiecie “zabiłem most samochodem” (I run a bridge over) zamiast “przebiegłem po moście” (I run over a bridge). W takim wypadku wegetujcie dalej w tej różowej bańce wokół swojej głowy i najlepiej w ogóle już nigdy tu nie wracajcie. Kto jest jednak zainteresowany, tego głód wiedzy zostanie zaspokojony za tydzień w ostatnim wpisie o czasownikach złożonych, w którym opowiem o ustalaniu miejsca dopełnienia względem czasownika złożonego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *